nagłówek "Avorum respice mores" (Bacz na obyczaje przodków) – dewiza herbowa przysługująca jedynie hrabiom Ledóchowskim h. Szaława link nagłówka

Wieści ze starego folwarku

Anno Domini 2016

Maciej Kobyliński W tym roku zamiast życzeń "Pastorałka od serca do ucha" zespołu Rokiczanka (pochodzą z Rokitna, około 100 km na południe od Polinowa). Niech autentyczne melodie dawnej wsi wprowadzą wszystkich w świąteczny nastrój.

Licznik przekręcony, a Rubikon przekroczony!
10 grudnia 2016 r.

Bartosz Kobyliński Mało kto wie, wliczając w to do niedawna również i mnie, że 10 grudnia 2016 r. nasz stale bijący licznik odwiedzin przekręcił się z wymownym zgrzytem, wskazując okrągłe 200 tysięcy!
Dziękujemy wszystkim Gościom i liczymy na kolejne wizyty! No i na przyszłość obiecuję nie przeoczyć kolejnej tak okrągłej liczby:)

Maciej Kobyliński Definicja terminu "kopcowanie" w słowniku języka polskiego i słowniku polinowskim diametralnie się różnią.

Maciej Kobyliński 11 listopada oprócz Dnia Niepodległości przypada również Dzień św. Marcina. Najprzyjemniejszym zwyczajem tego dnia jest objadanie się rogalami świętomarcińskimi.

Maciej Kobyliński 29 października znaleziono na terenie Polinowa zwłoki wiewiórki Basi. Na skórze ofiary odkryto liczne ślady kłów i pazurów. Identyfikacja była bardzo utrudniona, ponieważ ciało ofiary zostało w większości... zjedzone.

Wirtualny cmentarz
27 października 2016 r.

Bartosz KobylińskiA w zasadzie to działa już od jakiegoś czasu, a owa wieść leżakuje w poczekalni już kilka ładnych miesięcy... Jednak jako że w upalne wakacje jakoś nie miałem weny do podobnych tematów, dopiero teraz nadarza się właściwy moment do jej publikacji. Pewnie nie każdy z Was powziął jeszcze informację, że nasz łosicki cmentarz doczekał się wreszcie zapowiadanej od kilku lat inwentaryzacji. Ostatnio także, na stronie parafii św. Zygmunta - coraz prężniej się zresztą rozwijającej - pojawiła się zakładka "Cmentarz", a ta prowadzi już wprost na, wirtualny na szczęście, łosicki cmentarz! Obecnie skatalogowane zostały już wszystkie groby - każdy z nich posiada zdjęcie (a czasem nawet kilka), każdemu z nich przyporządkowane zostały także współrzędne oraz lokalizacja na mapie (w tym sektor, numer rzędu i numer grobu), a nawet wyszczególnione nagrobne inskrypcje. Niestety jeśli chodzi o daty to nie odwołują się one do rzetelnych danych z parafialnych archiwów, a są jedynie przepisane z tablic nagrobnych, ale dobre i to. I w tym właśnie miejscu pojawia się nasza rola...

Jeśli bowiem podczas odwiedzin wirtualnego cmentarza znajdziecie jakieś błędy w owych informacjach lub posiadacie dane, na podstawie których można by było uzupełnić wpisy, namawiam do niezwłocznego ich sprostowania! (ja takowych nie omieszkałem już zresztą poczynić). Co ciekawe, a jednocześnie irytujące, nawet brak polskiego znaku w nazwisku powoduje niemożność wyszukania osoby, więc gra jest warta świeczki! A jeśli już o świeczkach mowa, to przy każdym zmarłym można zapalić wirtualny (a jakże!) znicz - na dodatek nie jakąś chińszczyznę, a polskiej produkcji lampkę z gwarancją na całe 7 dni świecenia! Pomocna może się okazać także, zwłaszcza dla gości z dalszych stron, opcja wyświetlenia interaktywnego planu cmentarza. Zachęcamy zatem do odnalezienia grobów swoich bliskich i weryfikacji danych, w tym i najprzyjemniejszej rzeczy, czyli terminu opłacenia pokładnego:)

Dla leniwców podaję link do strony cmentarza parafii św. Zygmunta w systemie o wdzięcznej nazwie Grobonet, której zresztą chyba z niczym nie sposób pomylić:) Miłych odwiedzin!

Nieoczekiwany powrót cierniczków!
23 października 2016 r.

Bartosz Kobyliński To już kolejny po kiełbiach wielki powrót - tym razem wróciły jednak cierniczki! A co do takiego? Cierniczek północny (Pungitius pungitius) to w skrócie mała rybka, nieco podobna do pospolitych cierników (czy, jak je zawsze zwaliśmy, "kolug"), ale posiadająca na grzbiecie zamiast 3 (2–4) dużych, aż 9 (8–12) małych, równej wielkości kolców. Co ciekawe, nazwy angielskie to odpowiednio "ciernik trójkolcowy" oraz "ciernik dziewięciokolcowy", zaś z kolei sam ciernik to... "grzbietowy patyk" ("stickleback"). Cierniczek nie posiada też przekształconych w kolce płetw brzusznych, dzięki czemu zawsze były bardziej wdzięczne w łapaniu:) Cierniczki mają także łagodniejsze usposobienie od bojowych cierników. Kolejną różnicą jest kolor gardła i podbrzusza, które w okresie tarła u samca stają się czarne, w przeciwieństwie do cierników, u których te są wówczas jaskrawoczerwone lub pomarańczowe (ach, te kolory samców w słoiku!).

Pamiętam, jak poławialiśmy je kiedyś za tamą na strumyku, a także za przepustem pod ul. Targową - np. w podbierak wykonany z obejmy okrągłej blachy do ciasta, obszytej materiałem ze starej firanki. Obok również tam występujących "bezostnych" zawsze fascynował nas ten niepospolity gatunek, a swojego czasu hodowaliśmy go nawet w akwarium! Niestety po kolejnych przebudowach i regulacjach koryta rzeczki cierniczki zdawały się całkowicie wyginąć, a w każdym razie słuch o nich na wiele lat zaginął... Z tym większą radością witamy je zatem z powrotem! Dla uściślenia dodam tylko, że połowu dokonałem całkiem przypadkiem w łączniku naszego stawu, gdzie prąd jest znikomy - Polinówka ma dla nich jednak nieco zbyt szybki nurt.

Historia kołem się toczy
15 października 2016 r.

Maciej KobylińskiTe zdjęcia dzieli blisko 100 lat. Tylko miejsce to samo: ławeczka przed kamienicą na Polinowie :)

Medal i wyróżnienia dla Polinowa i jego mieszkańców
29 września 2016 r.

Bartosz Kobyliński29 września br. w Pałacu Biskupim w Siedlcach odbyła się uroczystość wręczenia medali oraz wyróżnień za szczególne zaangażowanie w pomoc przy organizacji Światowych Dni Młodzieży w Rejonie Łosickim. I tak, medal "Zasłużeni dla Diecezji Siedleckiej" z rąk biskupa siedleckiego Kazimierza Gurdy otrzymało Miasto i Gmina Łosice, Starostwo Powiatowe w Łosicach oraz Folwark Polinów, zaś specjalnymi wyróżnieniami zostali uhonorowani m.in. mieszkańcy Polinowa: Jan i Jacek Kobylińscy, Krzysztof Rumik i Marek Tokarski. Gratulujemy!

Maciej KobylińskiPół wieku temu samochód w miasteczkach takich jak Łosice był sensacją - aż ciężko uwierzyć, szczególnie tym, którzy dzisiaj tkwią w korkach lub bezskutecznie szukają miejsca do parkowania.

Maciej Kobyliński Lato pożegnało nas w miniony weekend wspaniałą pogodą. Wszystko co żyje łapało promienie odchodzącego, letniego słońca: ostatnia lilia na stawie, wylegujące się koty i oczywiście ludzie.

Maciej Kobyliński Tegoroczne wakacje zakończyły się pięknie: ponad 30-stopniowe upały i żadnej chmurki na niebie. Tym ciężej rozstawać się z Polinowem i wracać do codziennego rytmu.

Na Bartłomieja apostoła...
24 sierpnia 2016 r.

Maciej Kobyliński "Na Bartłomieja apostoła, bocian do drogi dzieci woła" - tak brzmi ludowe przysłowie. Koniec sierpnia to czas bocianich sejmików i odlotów do Afryki. To niestety także jedna z oznak zbliżających się smętków jesieni.

Ostatnie afrykańskie kazania w Łosicach
21 sierpnia 2016 r.

Bartosz Kobyliński21 sierpnia br. serdecznie zapraszamy na msze św. w parafii Św. Zygmunta w Łosicach, podczas których kazania wygłosi o. Andrzej Kobyliński CMF, po raz ostatni w tym roku dzieląc się z nami najświeższymi wieściami z misji na Wybrzeżu Kości Słoniowej. Po mszach św. w swej rodzinnej parafii zachęcamy do osobistego spotkania z o. Andrzejem i złożenia ofiary na wsparcie budowy czwartego już(sic!) kościoła jego autorstwa - tym razem w głębi lądu i z dala od oceanu, bo aż 700 kilometrów na północny wschód od dotychczasowego miejsca pobytu - w mieście Koudougou w Burkina Faso. Niestety klimat tam jest dalece bardziej paskudny niż w dotychczasowych lokalizacjach, ale w końcu w tej posłudze miejsca pracy się nie wybiera. Zaktualizowaną mapę dotychczasowych misji można obejrzeć w naszym serwisie na stronie tytułowej Misji Afrykańskich.
Warto przy tym wspomnieć, że w czerwcu br. minęło 26 lat od rozpoczęcia posługi naszego misjonarza na Czarnym Lądzie. Pozostaje życzyć mu co najmniej kolejnych 26 lat w takim zdrowiu i zapale do pracy!

T-55 na Polinowie
21 lipca 2016 r.

Maciej Kobyliński Największą sensacją podczas Światowych Dni Młodzieży na Polinowie był niewątpliwie czołg T-55 z Podlaskiego Muzeum Techniki Wojskowej w Bielanach-Wąsach.

Światowe Dni Młodzieży na Polinowie
21 lipca 2016 r.

Maciej Kobyliński 21 lipca obchodziliśmy na Polinowie Światowe Dni Młodzieży z udziałem gości z Boliwii i Białorusi, a także licznych wolontariuszy. Zapraszamy do obejrzenia fotorelacji z tego wydarzenia: ŚDM Polinów 2016.

Afrykańskie kazania w Łosicach i Siedlcach
3 i 10 lipca 2016 r.

Bartosz Kobyliński3 lipca br. serdecznie zapraszamy na msze św. w parafii Św. Trójcy w Łosicach, zaś 10 lipca do kościoła pw. Ducha Świętego w Siedlcach, podczas których kazania wygłosi o. Andrzej Kobyliński CMF, dzieląc się z nami najświeższymi wieściami z misji na Wybrzeżu Kości Słoniowej. W późniejszym terminie planowane są również kazania w rodzinnej, łosickiej parafii Św. Zygmunta. Po mszach św. zachęcamy do osobistego spotkania z o. Andrzejem i złożenia ofiary na wsparcie budowy czwartego już(sic!) kościoła jego autorstwa - tym razem w głębi lądu i z dala od oceanu, bo aż 700 kilometrów na północny wschód od dotychczasowego miejsca pobytu - w mieście Koudougou w Burkina Faso. Niestety klimat tam jest dalece bardziej paskudny niż w dotychczasowych lokalizacjach, ale w końcu w tej posłudze miejsca pracy się nie wybiera. Zaktualizowaną mapę dotychczasowych misji można obejrzeć w naszym serwisie na stronie tytułowej Misji Afrykańskich.
Warto przy tym wspomnieć, że w czerwcu br. minęło 26 lat od rozpoczęcia posługi naszego misjonarza na Czarnym Lądzie. Pozostaje życzyć mu co najmniej kolejnych 26 lat w takim zdrowiu i zapale do pracy!

Film z piętnastolecia Stajni Polinów
11 czerwca 2016 r.

Maciej KobylińskiZapraszamy do obejrzenia filmu z ostatniej imprezy na Polinowie.

Wywiad z o. Andrzejem Kobylińskim CMF
17 czerwca 2016 r.

Bartosz Kobyliński Miło nam poinformować, że na stronie regionalnego portalu informacyjnego Podlasie24 w dziale "Nasi Misjonarze" można wysłuchać całości wywiadu udzielonego przez naszego stryja, pod nazwą: "Ks. Andrzej Kobyliński wyrusza na kolejną misję" (5:47 min.). Dzieli się w nim m.in. refleksjami na temat trudnych pożegnań z Wybrzeżem Kości Słoniowej, gdzie przebywał przez ostatnie 26 lat, a także snuje plany na dalszą drogę misyjnej posługi, tym razem w głębi gorącego kontynentu - Burkina Faso.

VII Polinowski Festyn w 110 rocznicę Kobylińskich na Polinowie
11 czerwca 2016 r.

Bartosz KobylińskiTak tak, to nie pomyłka, za nami siódma już oficjalna impreza z cyklu spotkań rodzinno-konnych. Pogoda na całe szczęście nie dała powodów do narzekania, a dzięki lekkiemu ochłodzeniu nasi statyści nie rozpuścili się pod warstwami przebarwnych strojów z epoki. Goście w liczbie około 200 jak zwykle dopisali - wszak bez nich każda impreza byłaby kompletną klapą. Jako że materiału do obróbki jest dosyć sporo, a i opisanie tego podniosłego wydarzenia zajmie pewnie parę dni (właśnie szukam weny), póki co publikujemy artykuł wraz z galerią oraz wywiadem na stronie zaprzyjaźnionego serwisu Podlasie24, dziękując przy tym za wizytę Pani redaktor Dorocie Kalinowskiej: "Święto na Polinowie". Miłej lektury zatem i czekajcie na następny sygnał z Matplanety!

Polinowska pamiątka chrztu Polski
14 kwietnia 2016 r.

Bartosz KobylińskiOd Mieszka I dzieli nas już ponad 40 pokoleń. Znaczenie przyjęcia chrześcijaństwa dla kształtującej się Polski jest niepodważalne, o czym wiedzieli już nasi dalsi i bliżsi przodkowie. Nie tylko w mediach "wielkiego świata" można natknąć się w ostatnich dniach na symbole rocznicy Chrztu Polski, a w zasadzie Mieszka I i całego jego dworu. Ów odbył się prawdopodobnie 14 kwietnia 966 r. - w Wielką Sobotę lub Niedzielę Wielkanocną. Jako hipotetyczne miejsce historycy podają: Ratyzbonę, Kolonię, Czechy, Ostrów Lednicki, Poznań i Gniezno. Co prawda nie był to Polinów, ale i ten posiadał i nadal posiada swój pomnik, postawiony w tysięczną rocznicę tego wielkiego wydarzenia. A jest nim obecnie półwieczna kapliczka z figurką Matki Boskiej i aniołkami oraz lastrykowa tablica wmurowana u jej stóp, której pełna inskrypcja przedstawia się następująco:

MARYJO!
KRÓLOWO POLSKI
JESTEM PRZY TOBIE
PAMIĘTAM - CZUWAM
966 R. - 1966 R.

Całość została 50 lat temu wkomponowana w ścianę nowowybudowanego domu dziadka Hieronima - dokładnie 1000 lat po tym jakże ważnym dla Polski wydarzeniu. Jak głosi legenda, na miejsce przewożono ją żelaźniakiem, skrzętnie ukrytą przed ówczesną władzą. W czerwcu 2009 r. figurki zostały odświeżone a tablica wymieniona na granitową, poprzednia zaś do dziś stanowi swoisty zabytek.

15 lat S.K. Polinów
31 marca 2016 r.

Bartosz KobylińskiNo tak, hucznie odtrąbiliśmy 15 lat istnienia wirtualnego Polinowa, a ani słowem nie wspomnieliśmy o Stajni Polinów, której przecież "stuka" te same 15 lat. Wszak to również na jej kanwie powstała ogromna część witryny Polinów, wypełniając po brzegi nie tylko działy z lokalnymi wydarzeniami, ale i wspaniale ubogacając polinowskie pejzaże. Z całą stanowczością można powiedzieć, że bez stajni cały Polinów nie byłby dziś tym, czym jest obecnie. To jej powstanie bowiem stało się przyczynkiem wielu zmian , remontów i spotkań na Polinowie. Poczynając od remontu starej, walącej obory, a w zasadzie jej rozebrania i postawienia na jej fundamentach nowego budynku, a kończąc na uporządkowaniu i utrzymaniu okolicznego terenu oraz pobliskich łąk. To w końcu właśnie otwarcie stajni legło u podstaw integracji wielu pokoleń mieszkańców Polinowa - tych uprzednich, jak i obecnych. W centrum spotkań oprócz stałej obecności rodziny często bywa też sam kwiat konnego światka, a nawet afrykański chór z Wybrzeża Kości Słoniowej, którego artystki po raz pierwszy w życiu właśnie na Polinowie na własne oczy widziały konia, nie mówiąc już o niezapomnianych przejażdżkach tymi egzotycznymi czworonogami. Spośród wielu konnych imprez i innych ważniejszych wydarzeń skupionych wokół "S.K. Polinów", wspomnę tylko takie perełki jak:

  1. Otwarcie stajni (2001 r.)
  2. I Zawody Konne WKKW Polinów i Hubertus (2003 r.)
  3. II Zawody Konne WKKW Polinów, otwarcie powozowni, odsłonięcie herbu i I Zjazd Rodu Kobylińskich (2004 r.)
  4. Ułani na Polinowie (2004 r.)
  5. III Rejonowe Zawody Konne o Puchar Polinowa, otwarcie "Krypty" (2005 r.)
  6. Parada konna z okazji 500-lecia nadania praw miejskich Łosicom (2005 r.)
  7. IV Zawody Konne o Puchar Polinowa i 600 lat Polinowa - inscenizacja Obrony Polinowa przed Tatarami, odsłonięcie pamiątkowej tablicy na Michałowym Kopcu (2006 r.)
  8. V Zawody Konne o Puchar Polinowa, Stare Mierzwice (2007 r.)

Całemu jubileuszowi dreszczyku emocji dodaje natomiast skrót "S.K. Polinów", widniejący na fasadzie stajni od samego początku jej istnienia, a który po dziś dzień nie został rozszyfrowany... Główne hipotezy odnośnie jego znaczenia to m.in. "Stajnia Koni Polinów, "Stadnina Koni Polinów", "Stajnia Królewska Polinów", "Stajnia Kobylińskiego Polinów", "Stajnia Kopytno-nieparzystych Polinów" etc. Ale ten temat pozostawiam już jako temat rozważań dla naszych Czytelników...

Pisaliśmy także ostatnio o przeniesieniu jednego z naszych podopiecznych do krainy wiecznie zielonej murawy, zaś dziś możemy już przedstawić jego godnego następcę. Dokładnie w 15 rocznicę stajni na Polinowie pojawił się bowiem Korab - ośmioletni, wychowany aż pod Wrocławiem gniady wałach, starannie wyselekcjonowany z oferty wielu polskich stadnin. Przede wszystkim jest inaczej umaszczony oraz niższy od Walka, co zdecydowanie ułatwia jego dosiadanie, ale również i ogranicza przykre skutki przypadkowej "utraty kontaktu z siodłem":) Jego rodzicami są zimnokrwisty ogier Gustin oraz wielkopolska klacz Kobza. Miejmy nadzieję, że nowy mieszkaniec polinowskiej stajni pozostanie z nami na dłużej, a Karina w końcu przywyknie do swego nowego towarzysza. Co prawda nie doczekał się jeszcze sesji w terenie z prawdziwego zdarzenia, ale pierwsze zdjęcia możemy już opublikować - na początek te z imponującą grzywą.


Z życia rodziny: Wielkanoc 2016
27-28 marca 2016 r.

Maciej KobylińskiŚwięta Wielkanocne były w tym roku wyjątkowo piękne. Mimo że to jeszcze marzec, słońca nie brakowało, a czas spędzony na powietrzu pozwolił trochę się rozruszać po świątecznych obżarstwach.

Nowa szata serwisu - krok ku mobilności,
mały dla człowieka - wielki dla ludzkości!
27 marca 2016 r.

Bartosz KobylińskiWiosnę powoli czuć już w zagrodzie i obejściu, na dodatek w tym roku udzieliła się nam także i w tym wirtualnym wymiarze. Ale może od początku: patrząc wstecz trzeba przyznać, że wiele pomniejszych, niekomercyjnych serwisów, mimo że powstawały znacznie później niż nasz, padało jak muchy na drodze do swej niedoszłej chwały, nie zostawiając po sobie żadnego cyfrowego śladu. My dla odmiany nieustannie pniemy się w górę, za nic mając przeciwności losu i brak czasu na filantropię. Dziś, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, przedstawiamy kolejny dowód na to, że nie zasypiamy (tak tak, to właśnie forma poprawna) gruch w popiele i po raz kolejny udowadniamy swój profesjonalizm oraz niewątpliwy kunszt artystyczno-techniczny (no dobra, teraz pojechałem po całości:). A najlepszym tego dowodem niech będzie poniższe skromne, gminne obwieszczenie:

Jak to kiedyś ująłem za dawną reklamą w TV, Idziemy z czasem, z postępem, z osiągnięciami". Nie inaczej było i w 2002 roku, kiedy to zaczynałem newsa głoszącego o hucznym przejściu strony na kaskadowe arkusze stylów (CSS), które wówczas były względną nowością, a przeglądarki interpretowały je jeszcze w sposób, powiedzmy, dość przypadkowy. Czas jednak nie stoi w miejscu, a o ile brzmi powiedzenie: "kto nie podąża do przodu, ten stoi w miejscu", to w świecie urządzeń elektronicznych wręcz się cofa... Nie inaczej jest i tym razem, kiedy, a w zasadzie nie wiedzieć kiedy, doświadczyliśmy wokół siebie mobilnej rewolucji. Niezależnie od tego, czy w początkowej fazie serwis powstawał jeszcze na dość rozbudowanej, aczkolwiek zgrabnej Amidze, czy migrował później na bardziej monotonny sprzęt, od zawsze jego nieodłącznym towarzyszem była wcale niemała skrzynka przy biurku oraz pękaty monitor, siejący po całym ciele ze swojego działka śmiercionośnymi elektronami. Jednak trzeba być ślepcem żeby nie dostrzec faktu, że już od przynajmniej dwóch lat większość z nas zarówno ekran, jak i całą skrzynię z zasilaczem oraz wszelakiej maści kartami rozszerzeń i stosami kabli nosi... we własnej w kieszeni, a po internecie śmiga nawet w toalecie najbardziej zdezolowanego składu PKP... Dwa lata to i dużo, i mało, ale dla internetu to cała wieczność i niewybaczalnym byłoby przegapienie tej mobilnej rewolucji... I choć trudno w to uwierzyć, o ile oczywiście wierzyć mediom (o mocno nadwątlonej ostatnio reputacji), już ponad 40% ruchu w internecie generują urządzenia mobilne!

Pewnym jest że Polinów, mimo kilku wieków historii na karku, żeby nie zostać pogrzebany przez kurz historii, w dalszym ciągu musi się rozwijać. To samo dotyczy również jego ewolucji w wymiarze wirtualnym. I tak oto mamy przyjemność po raz kolejny przedstawić nasz serwis w odmienionej szacie. W porównaniu z poprzednią, ta może wydawać mocno minimalistyczna. Zaniepokojonych z miejsca uspokajamy że tylko zewnętrzna powłoka uległa drastycznej zmianie i zapewniamy, że z treści nie ucierpiała nawet jedna literka. Mimo, że przez te kilka ładnych lat do poprzedniej odsłony witryny każdy zdążył już przywyknąć, a jej wystrój naszym skromnym zdaniem wcale nie należał do najgorszych, mobilna rewolucja i nas pchnęła ku trwałym zmianom. Układ kolumnowy był może i dobry w poprzednim dziesięcioleciu, ale od tego czasu w Polinówce upłynęło już wiele wody... Współczynnik wejść z urządzeń mobilnych nie wiedzieć kiedy przekroczył w ostatnim czasie 21,5% i nadal rośnie. W obliczu tych niezaprzeczalnych faktów nie możemy sobie pozwolić na dalszą ignorancję, a przynajmniej znaczny dyskomfort, o ile nie całkowite odcięcie, prawie ćwierci użytkowników. Zatem tym razem ostatnie nasze wysiłki skoncentrowały się na dostępie mobilnym, i chociaż do widoku w pełni responsywnego i pełnego skalowania jeszcze nie dorośliśmy, to poczyniliśmy wiele obiecujących zmian, idących oczywiście jak zwykle w jedynie słusznym kierunku.

Co się w takim razie zmieniło? W zasadzie to wszystko... Przede wszystkim prace należało zacząć od "zrelatywizowania" wszystkich elementów strony. Po wielu latach (a w zasadzie od początku istnienia serwisu) musieliśmy zatem oderwać się w końcu od stałej szerokości strony (ramki głównej oraz obu menu) i wielkości czcionek. Całkowicie przebudowaliśmy także menu, czyszcząc je przy okazji z ociężałego kodu Java Scriptu i opierając wyłącznie na kaskadowych arkuszach stylów, na dodatek w najnowszej, wciąż ewaluacyjnej, wersji (CSS 3). Na rzecz obu kolumn po bokach dodaliśmy jedynie skromną, górną belkę z przebudowanymi działami. Znacznie powiększona została czcionka, dzięki czemu czytelność na małych ekranach znacznie się poprawiła (poprzednio wielkość tekstu, zwłaszcza w menu, nierzadko wymuszała użycie binokli). Strona na małych ekranach nie wychodzi już poza ekran, zaś jej treść skaluje się płynnie wraz ze zmianą rozmiaru okna.

Jak to zwykle bywa, tak i tym razem o krok wyprzedzamy internetową rewolucję oraz utarte standardy, choć z drugiej strony dopiero teraz sieć oraz rozwój nowoczesnych przeglądarek pozwoliła na wykorzystanie wielu nowych rozwiązań (Micro$oft Internet Explorer niechaj gnije po wszeczasy! Tfu!). Serwis powinien także nieco przyspieszyć, gdyż pozbyliśmy się sporej ilości ociężałych elementów, a dzięki kilku szczwanym trikom udało się prawie na dobre pożegnać z ociężałą Javą. A że udało się to osiągnąć dzięki najnowszym specyfikacjom, nasza strona wyświetla się prawidłowo tylko w najnowszych przeglądarkach (jeśli nadal siedzisz na internetowej zakale - Internet Explorerze, nawet nie próbuj do nas zaglądać!).

Prace dorywcze nad zmianami trwały 3 miesiące, co jak na filantropię i tak jest chyba niezłym wynikiem - ręczne dłubanie ma się bowiem nijak do wszędobylskich, gotowych szablonów, w których wystarczy kliknąć by zmienić całą szatę... Na szczęście nie tylko prawdziwi koneserzy sztuki są w stanie docenić prawdziwe rękodzieło, w którym każdy artysta zostawia przecież część swej duszy, w odróżnieniu od maszynowych wydzielin bezdusznych robotów. Całość operacji wymagała wręcz chirurgicznej precyzji, każdy bowiem element trzeba było wręcz wyrwać z korzeniami i na nowo opisać oraz "spozycjonować", uważając przy tym, by nie wyciąć jednego organu za dużo... Masa zależności jest jednak niezbędna przy tak skomplikowanym serwisie i właśnie to zajęło lwią część czasu. Odkąd skalpel poszedł w ruch wiele się zatem zmieniło, i to nie tylko "pod maską". W parze musiały iść również i wizualne aspekty strony, co zresztą widać już na pierwszy rzut oka.

I tak oto, odznaczeni przez starego, dobrego Wujka Google'a odznaką "Przyjaciół urządzeń mobilnych", upaprani po łokcie w żywym kodzie, tym razem uśmiechamy się także do właścicieli wszelakiej maści "mobilków" i zapraszamy do przetestowania naszego nowego dzieła. Oczywiście po tak dużych zmianach zapewne kilka rzeczy trzeba będzie jeszcze doszlifować, niemniej zarys zmian jest już w pełni widoczny. Mamy też nadzieję, że po oderwaniu się po 15 latach od skostniałego szablonu kolumnowego, wszelkie zmiany będą teraz szybsze i łatwiejsze do zaaplikowania, a my przez zaniedbania nie zostaniemy odstawieni na boczny tor przejeżdżającej obok rewolucji. I tak, o ile sto lat temu krzyczeliśmy: "Viva automobile!", tak teraz zakrzykniemy już tylko (a może aż): "Viva mobile!"... Wszak, jak to zwykł mawiać mój duchowy przewodnik - Wielki Mistrz Yoda: "rewolucji nadszedł dokonać czas...".

Już wiosna przyszła...
6 marca 2016 r.

Maciej KobylińskiTemperatura 12 stopni, bazie, kwitnące przebiśniegi i koty wylegujące się na słońcu. Nie ma co do tego wątpliwości - na Polinów powoli zmierza długo wyczekiwana wiosna.

15 wiosen XX-wiecznego serwisu Polinów!
9 lutego 2016 r., godz. 20:49

Bartosz KobylińskiPrzy tak szczególnej okazji, jaką bez wątpienia jest jubileusz 15 lat trwania naszego serwisu w globalnej sieci, jego autorom wypadałoby zapewne skrobnąć, a w zasadzie stuknąć, przynajmniej kilka skromnych zdań. Niestety ostatnimi czasy, w dodatku w tajemniczych okolicznościach, z mojego podręcznego słownika nieszczęśliwie wyparowała strona z frazą "wypada coś zrobić" - i to we wszystkich jej możliwych odmianach. Uznałem zatem, że ta wątpliwa przyjemność kompletnie mnie nie dotyczy. Jeśli dodamy do tego fakt, że po wielu latach czynnej służby człowiek poczyna się stopniowo wypalać, w zasadzie mógłbym w tym miejscu zakończyć...

Ten sam los mógłby spotkać również i nasz serwis, jednak na przekór przeciwnościom (czyt.: lenistwu) ten w dalszym ciągu "się" rozwija. Podobnie jest i z tym tekstem - jak już się "przysiądzie", nagle sam zaczyna się pisać... No, może prawie sam:) Niefortunnie czuję jednak w kościach, że własnego wywodu z okazji wcześniejszej "dekacznicy" i tak nie przebiję, więc nawet nie będę próbował się silić na popełnienie czegoś bardziej oryginalnego (no dobra, jestem zbyt leniwy, a że tekst jest monumentalny, to dodałem jedynie kilka zdań i garść statystyk;). A więc (to tak na przekór polonistce, która zawsze mawiała, że nie zaczynamy zdania od "A więc..."), w skrócie było to tak:

Dawno, dawno temu, dokładnie 9 lutego Anno Domini 2001 o godz. 21:49 czasu środkowoeuropejskiego, na liczącą sobie dokładnie trzy miesiące Listę Dyskusyjną Polinów, przychodzi kolejna, z pozoru niczym niewyróżniająca się, wiadomość. Zapewne wmieszała by się w tłum dziesiątek innych, podobnych e-maili, gdyby nie jeden mały szczegół. Otóż ta okazała się istną "bombą dekompresyjną", której z pozoru lakoniczna treść targnęła całą ówczesną cyberprzestrzenią, a po odbiciu szerokim echem w zatrzęsłej w swych posadach globalnej sieci, jej pomruki słychać po dziś dzień... Owy lapidarny tekst niespodziewanie zwiastował bowiem wzbogacenie się raczkujących jeszcze w Polsce "środków społecznego komunikowania o szerokim zasięgu" o nową, nieznaną witrynę, na imię której było... www.polinow.pl!

Hmmm, w zasadzie to nie wiem, od czego zacząć... Jeśli jednak przyjąć, że tak naprawdę to już zacząłem (choć przecież wcale nie musiałem), lecz taka okazja wymaga wszakże co najmniej dwóch "wstępniaków" - jestem zmuszony zacząć od początku...

Tym razem rozpocznę odpowiedzią na często zadawane nam ostatnio pytanie: czy to już naprawdę 15 lat? Tak, naprawdę - definitywnie, nieodwołalnie i... szczęśliwie! Szczerze mówiąc, gdy tylko fakt ów dotarł do naszej świadomości, sami byliśmy mocno zdziwieni... 15 lat - kawał czasu, można by rzec. Ano...

Biorąc pod uwagę szmat czasu, jaki upłynął od pierwszej publikacji serwisu, jest co podsumowywać. Nie bez kozery przy takich okazjach, na początku nasuwa się pytanie o... początki... A więc (znów na przekór, a co tam), jak to wszystko się zaczęło? Pomijając datę premiery, tak naprawdę pomysł stworzenia serwisu o Polinowie zaświtał w głowie Macieja - jeszcze w ubiegłym, XX wieku, a dokładnie pod koniec 2000 roku, zaraz po powstaniu (9 grudnia) Listy Dyskusyjnej Polinów. Początkowo cały serwis tworzyliśmy na komputerze Amiga 1200 w obudowie "tower", podpiętym do modemu telefonicznego (Zoltrix), co urzeczywistnia oryginalny zrzut ekranu widoczny obok (tak tak, Amiga nigdy nie była tylko wspaniałą maszynką do gier!). Kolejne przedpremierowe wersje strony przeprowadziły nas przez przełom wieków, przywodząc w końcu do magicznej daty 9 lutego 2001 r., kiedy to po raz pierwszy zaczyn internetowego serwisu Polinów mógł już bez wyjątku obejrzeć każdy mieszkaniec kuli ziemskiej. Pomijam fakt, że wtedy nawet Google jeszcze raczkował i początkowo mało kto o nas wiedział:)

Jako że zacna historia zasługuje na równie zacne miejsce, opis wszelakich poważniejszych zmian w serwisie systematycznie publikujemy na stronie Nowości w serwisie w dziale Inne. Jak na tacy przedstawiamy tam ewolucję naszego serwisu, której to kolejne kroki skrzętnie notujemy, okraszając przy tym co jakiś czas zrzutami ekranu z aktualną wersją strony. Pierwsze wpisy o początkach serwisu, czy nieśmiałe próbki szaty graficznej, śmiało mogą przyprawić o łezkę w oku...

Nie żegnając się z refleksyjnym nastrojem, w tym miejscu pragniemy serdecznie podziękować wszystkim naszym Szanownym Czytelnikom, bez których tworzenie tego serwisu straciłoby jakikolwiek sens! Dziękujemy również za zadawane pytania, liczne słowa wsparcia, ale także i konstruktywnej krytyki, choć te na szczęście zdarzają się sporadycznie (no dobra, wcale).

Ze swojej strony możemy dodać, że pomimo wielu trudności i nauki fachu od zera, przez cały ten czas tworzenie serwisu www.polinow.pl było dla nas ogromną przyjemnością i nie żałujemy ani jednej chwili nad nim spędzonej, a wierzcie nam, że było ich naprawdę wiele! Za każdym razem jednak, bez względu na to, czy była to nowa strona, aktualizacja wieści, gorące dyskusje nad wyglądem czy też mozolne dłubanie w kodzie i optymalizowanie skryptów, była to dla nas nie tylko solidna nauka, ale także wspaniała (i mamy nadzieję pożyteczna) zabawa, której Wam również życzymy przy każdych wirtualnych odwiedzinach serwisu Polinów! Mamy także nadzieję, że docenią ją kiedyś także przyszłe pokolenia.

Jeśli chodzi o popularność, to chyba nie jest źle, oczywiście jak na regionalno-rodzinny serwis o mocno ograniczonym zasięgu. Wspomnę tylko, że w lutym przekroczyliśmy próg 182 tysięcy unikalnych odwiedzin, zaś w roku bieżącym postaramy się przebić magiczną barierę 200 tysięcy, a to już brzmi dumnie. Liczba dziennych odwiedzin ostatnimi laty zdaje się wreszcie stabilizować, i to w górnych granicach normy. Całość serwisu rozrosła się już do ponad 12 tysięcy wszelakiej maści plików, zajmujących z kolei okrągły 1 GigaBajt (co wykracza już poza pojemność naszego pierwszego twardego dysku w Amidze, zaś archiwum dawno przestało mieścić się na standardowej płytce CD).

Skoro zawadziliśmy już o przeszłość i teraźniejszość, nadeszła pora na przyszłość - wszak człowieka, zwłaszcza rodzaju męskiego, ocenia się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy! A my póki co kończyć nie planujemy - i niech to pozostanie najlepszym wskaźnikiem naszej jakości;) Przy okazji wspomnę tylko, że w najbliższym czasie zamierzamy ponownie wyprzedzić panujące w sieci trendy i wprowadzić w życie spore zmiany, ale o tym na razie sza... Do najbliższych świąt mamy jednak zamiar się ze wszystkim uporać i wyjść z niekończącej się fazy testów. No cóż, a więc póki co... szampana czas wystrzelić!

P.S. Hmmm, całkiem przypadkiem rocznica powstania naszego serwisu zbiega się z międzynarodowym dniem pizzy, a w roku bieżącym połączonym na dodatek z mięsopustem, więc nie pozostaje zatem nic innego jak na zapas się najeść, wyspać, zaś pomysł na tort nasuwa się sam... Cowabunga! Hrum, hrum, hrum...

Ferie 2016
5 lutego 2016 r.

Maciej KobylińskiFerie w pełni, a śniegu nie widać. Górale płaczą, bo warunki narciarskie kiepskie, sanki kurzą się gdzieś w piwnicy, a białego puchu jak nie było, tak nie ma. Dla spragnionych śniegu - kilka zdjęć zaśnieżonego Polinowa sprzed kilku dni.

Żałoba po Walusiu
3 stycznia 2016 r.

Maciej Kobyliński3 stycznia do "krainy wiecznie zielonej trawy" odszedł koń Waluś. Tym samym pogłowie Stajni Polinów zmniejszyło się połowę. Waluś mieszkał na Polinowie 15 lat, od otwarcia stajni w 2001 r. Mieszkał to trochę za mało powiedziane, bo stał się przez ten czas w zasadzie symbolem Polinowa. Był ozdobą konnych imprez organizowanych przez Wujka Jasia na Polinowie, jak też uczestniczył z nim w wielu imprezach organizowanych w bliższej i dalszej okolicy. Może nie był mistrzem gracji, ale (przynajmniej moim zdaniem) był zawsze koniem, który najbardziej rzucał się w oczy ze względu na piękny i oryginalny wygląd. Można go podziwiać w relacjach z niektórych zawodów w dziale Polinowskie imprezy. Cóż, bez Walka Polinów już nie będzie taki sam...

Ojcowie serwisu Polinów
Polinów
Kobylińscy
południowe Podlasie
południowe Podlasie
Kobylińscy
Kobylińscy