Wieści ze starego folwarku
Anno Domini 2022
„Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego.
" (Mt 1,18)
Święta Bożego Narodzenia niech będą dla naszych rodzin czasem radości, pokoju i nadziei.
Dobrych świąt!... Czytaj dalej
XV dzień
Opór przyszedł dość wcześnie. Pogoda piękna. Dzień pod znakiem przygotowań do sakramentu bierzmowania, które odbędzie się wieczorem we Vridi.
Ks. biskup, jako że wracał ze swojego rodzinnego domu, zaskoczył nas swoim wczesnym przybyciem, przyłapując na oglądaniu telewizji (Mundial!…). Ugościliśmy go i odprawili na sjestę.
O 19:00 wyruszyliśmy do naszego kościoła. Koncelebra uroczysta; sakrament bierzmowania przyjęło ponad 80 osób. Pod koniec mszy ks. biskup przedstawił nas oficjalnie; styl bardzo polski: wychwalanie, serdeczność i oklaski. Po mszy powitania już bardziej osobiste i bezpośrednie; dużo zdjęć. Następnie kolacja… styl elegancki; aperitif, kuchnia typowo-tutejsza.
Gościł nas p. Diako w swoim domu; jest on przewodniczącym rady parafialnej. Nasze wrażenia o rodzinie – niezwykle pozytywne!
1 (13). Chruszczówki
Jedną z pierwszych rzeczy, jakie rzucają się w oczy po przyjeździe na Ukrainę, są blokowiska złożone z tzw. chruszczówek (oczywiście od nazwiska Nikity Chruszczowa). Zasadniczo są bardzo podobne do bloków pozostałych u nas po epoce PRLu, z tym że u nas z reguły budowało się je z wielkiej płyty, a tutaj pustaków lub cegieł. To zapewne sprawa dostępności materiałów. W każdym razie często na ich widok do dzisiaj dopada mnie nostalgia i wcale nie żałuję, że wychowałem się w bardzo podobnym.
Poza fatalną izolacją, bloki te charakteryzują się mikroskopijnym rozmiarem mieszkań, a już szczególnej miniaturyzacji podlegała kuchnia. Podobno sam Chruszczow zarządził taki projekt architektoniczny, by uniemożliwić ludziom wspólne spożywanie posiłków. Przecież, jak powszechnie wiadomo, rodzina spotykająca się przy stole od razu zaczyna spiskować przeciw władzy, a tego za wszelką cenę chciał uniknąć.
Ludzie jednak na ogół okazują się mądrzejsi od każdej władzy, i to raczej wcześniej niż później. Jednym z ciekawszych wynalazków były obecne niemal w każdym mieszkaniu kuchenne narożniki, na których da się ścisnąć nawet cztery osoby (plus kolejne trzy na taboretach). Po drugie, ludzie masowo zabudowują tu balkony (i to nie tylko loggie), by choć odrobinę powiększyć metraż swojego mieszkania. W przypadku nowych bloków sam deweloper potrafi już dzisiaj zadbać, by od początku tak właśnie było. Do tego, rzecz w Polsce całkowicie nie do pomyślenia, przy blokach stoją dobudówki, i to czasami sięgające kilku pięter. Najwyraźniej tutejsza władza zdaje sobie sprawę, że życie i tak jest trudne, więc po co ludziom narzucać jeszcze dodatkowe zakazy? Procentuje to zwłaszcza w obecnych niespokojnych czasach, kiedy to samowolka i "sobieradzizm" na wielu płaszczyznach życia pomaga ludziom jakoś przetrwać.
XIV dzień
Ranek jak zwykle: modlitwy, msza św., śniadanie…, niezwykła była jednak piękna pogoda po kilku dniach tropikalnej słoty. Długo oczekiwana sesja zdjęciowa doszła do skutku:
Seans zdjęciowy przeniósł się następnie do zakładu fotograficznego, gdzie – olśnieni bielą sutann i błyszczącymi w słońcu krzyżami – fotografowie stanęli na wysokości zadania.
Dziś dokonaliśmy pierwszych zakupów w Abidżanie. Prócz natręctwa i wysokich cen, nic specjalnego nas nie zaskoczyło.
Po południu, razem z o. Barbiem i pierwszym budowniczym kościoła we Vridi udaliśmy się na naszą budowę; spotkaliśmy się z architektem; zapoznaliśmy się z bieżącymi problemami i możliwością rozbudowy w przyszłości.
Wieczorem jeden z dzielniejszych misjonarzy, z wyżej zaawansowanym językiem francuskim, został – po konsultacji wspólnotowej – wyeliminowany z wymigania się od posługi spowiedzi, więc służył dzielnie Kościołowi pokutującemu przez ponad dwie godziny. Około 22:00, w poszerzonym składzie (o niektórych gości) zasiedliśmy do obfitej, (dla niektórych także) zasłużonej kolacji. Zakończenie dnia radosne: jutro śpimy do oporu!
Od Bolesława, Łokietka, Leszka
Gdy jeszcze w Polsce Duch Pański mieszka,
Stał na ołtarzu przed mszą roraty
Siedmioramienny lichtarz bogaty...
Czytaj dalej
Żal że się za mało kochało
Że się myślało o sobie
Że się już nie zdążyło
Że było za późno...
Czytaj dalej
Niestety mamy nieproszonych gości, którzy zagrażają polinowskim stawom. To wędrująca rodzina bobrów - 4 sztuki dorosłe i kilku młodzieńców. Najpierw zaatakowały czerwone wierzby rosnące nad naszym niewielkim stawem. Czas pokaże czy przeżyją zadane okaleczenia... Czytaj dalej
Miesiąc wrzesień to czas najważniejszej rocznicy w dziejach Polinowa, a mianowicie "pierwszego przywileju polinowskiego". Otóż 17 września 1564 r. król Zygmunt August w Knyszynie uwolnił majątek, należący wtedy do Stanisława Iwanowskiego z wszystkich obciążeń skarbowych i nadał prawo wyszynku wszelakiego picia miodem, piwem i gorzałką...Czytaj dalej
1 września i szkolny dzwonek brutalnie przerwały błogi czas wakacji. Wakacji pięknych i udanych - mimo toczących się walk na wschodzie Ukrainy - zarówno na Polinowie jak i w całej Polsce. Myślę, że postronny turysta podróżujący po naszym kraju nawet by się nie zorientował, że niedaleko mamy wojnę. Pełne hotele i restauracje, wszędzie tętni życie... Czytaj dalej
Pod koniec sierpnia nasz misjonarz o. Andrzej wrócił na swoją misję w Afryce, niestety w niezbyt dobrym humorze. Przed wyjazdem rozmawiał z polskimi przedsiębiorcami, którzy sponsorowali jego poprzednie budowy afrykańskich kościołów. Rozmowy te nie przebiegły zbyt pomyślnie. Wobec szalejących cen energii, inflacji, coraz to nowych podatków, ciągłych zmian i tak już bardzo skomplikowanego prawa wszystkie firmy patrzą w przyszłość z wielką obawą i wszędzie panuje wielka niepewność. Stawia to dalsze prace budowlane przy nowym kościele pod znakiem zapytania.
Wakacje mają się ku końcowi. Jednym kończą się wakacje szkolne, innym kredytowe, dla jeszcze innych to czas powrotu z letnich podróży. Ale przecież podróżowanie nie jedno ma imię, a jednym ze sposobów dostępnych o każdej porze roku są podróże kulinarne... Czytaj dalej
W 2007 r. w depeszy "Z Archiwum X: UFO na Polinowie!" informowaliśmy o pojawieniu się dziwnego zjawiska, jakie miało wtedy miejsce. Po 15 latach znowu wydarzyło się na Polinowie coś podobnego... Czytaj dalej
30 lipca kolejna osoba na Polinowie osiągnęła piękny wiek 70 lat, a była to nasza Mama i Babcia - Ala. Świętowanie rozpoczęliśmy tradycyjnie mszą św. w jej intencji, a potem przenieśliśmy się - również tradycyjnie - do gospody "U Olka"... Czytaj dalej
Tegoroczne obchody Nocy Świętojańskiej rozpoczęły się już kilka godzin przed zapadnięciem zmroku. Zbiory kwiatów i ziół z łąk na polinowskim Polu Siedzibnym zaowocowały całkiem sporą ilością okazów miejscowej flory...Czytaj dalej
Urodziny CMF Andrzeja Kobylińskiego czyli Ojca Andrzeja z Misyjnego Zakonu Klaretynów były okazją do rodzinnego spotkania...Czytaj dalej
W połowie czerwca na Polinów z Afryki dotarł jak co roku nasz misjonarz Ojciec Andrzej Kobyliński. Od razu po przylocie wziął udział w łosickiej procesji Bożego Ciała. Tradycyjnie dzielił się też nowinami z Koudougou w Burkina Faso, gdzie obecnie przebywa.
Humor ma lepszy niż w zeszłym roku, ponieważ po 6 latach batalii z miejscowymi władzami udało się uzyskać dawno obiecany plac pod budowę kościoła. Prace ruszyły z kopyta, póki co zakończyło się równanie terenu i lanie fundamentów. Niestety te 6 straconych lat ciężko będzie nadrobić, ze względu na drożejące tak w Afryce jak i na całym świecie materiały budowlane, inflację i recesję w gospodarce. Poza tym główny "kierownik budowy" czyli Ojciec Andrzej kończy w tym roku 70 lat, a taki wiek raczej skłania do myślenia o spokojnej emeryturze i "odcinaniu kuponów", a nie o rozpoczynaniu nowych budów.
Ale póki co się nie podaje - wszystko w Bożej Mocy!
W Szkole Podstawowej w Szydłówce odbyły się już dziewiętnaste "Podlaskie Spotkanie Regionalne". Tegoroczna edycja przebiegała pod hasłem "W Dolinie Tocznej”. Podczas spotkania można było m.in. obejrzeć wystawę "Ślady pamięci" z eksponatami z Muzeum na Polinowie...Czytaj dalej
Z okazji dwieście trzydziestej pierwszej rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja, na Kopcu Michała odbył się koncert patriotyczny...Czytaj dalej
"Niewiasty (...) w pierwszy dzień tygodnia poszły skoro świt do grobu, niosąc przygotowane wonności. Kamień od grobu zastały odsunięty. A skoro weszły, nie znalazły ciała Pana Jezusa. Gdy wobec tego były bezradne, nagle stanęło przed nimi dwóch mężczyzn w lśniących szatach. Przestraszone, pochyliły twarze ku ziemi, lecz tamci rzekli do nich: «Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał»"...Czytaj dalej
Kwiecień przywitał nas niezbyt sympatyczną pogodą. Na Prima aprilis zamiast wiosny przyszła zima. W piątek wieczorem zaczęła się śnieżyca. Padało całą noc. Rano trudno było uwierzyć, że to kwiecień. Było bajkowo, zimowo i trochę żal, że to nie grudzień. Szkoda tylko połamanych gałęzi i drzew, poniszczonych iglaków i pierwszych wiosennych kwiatów, które przykryła gruba warstwa śniegu. W stawie był już żabi skrzek, a teraz pokrył go solidny lód...Czytaj dalej
Mimo, że nasz świat zmienia się w bardzo szybkim tempie, a po pierwszym jeźdźcu Apokalipsy (zaraza COVID-19) nadjechał drugi (wojna z Rosją), a już szykuje się następny (głód), na szczęście pewne rzeczy pozostają niezmienne. Jedną z nich jest nadejście długo wyczekiwanej wiosny...Czytaj dalej
Dawno, dawno temu, a konkretnie 9 lutego Anno Domini 2001 o godz. 20:49 czasu środkowoeuropejskiego, na liczącą sobie dokładnie trzy miesiące Listę Dyskusyjną Polinów dociera lakoniczna wiadomość, która targnęła całą ówczesną cyberprzestrzenią, a po odbiciu się szerokim echem po nielicznych jeszcze wówczas serwerach, jej pomruki w globalnej wiosce słychać po dziś dzień... Jej lapidarna treść niespodziewanie zwiastowała bowiem wzbogacenie się raczkującego jeszcze w Polsce Internetu o nową, tajemniczą witrynę...
Jak co roku, w dniu 9 lutego nasz serwis www.polinow.pl obchodzi urodziny, na dodatek przypadające w Międzynarodowy Dzień Pizzy. W tym roku również są to urodziny nie byle jakie, gdyż właśnie świętujemy tzw. "Oczko", czyli osiągnięcie pełnej dojrzałości (nie mylić z pełnoletniością), a więc wieku 21 lat! Z okazji tej niecodziennej rocznicy w pobliskiej pizzerii wypadałoby zatem zamówić co najmniej podwójny urodzinowy tort, a przynajmniej taki z podwójnym serem! Że o podwójnej ilości złotego trunku nie wspomnę, ale przy takiej okazji to już chyba oczywista oczywistość!
Przy okazji podsumowań warto by było przytoczyć chociażby wskazanie ogólnego licznika odwiedzin serwisu od 2001 r. – a ten przekroczył właśnie... 274,7 tysięcy! Dziękujemy za tę imponującą liczbę i prosimy o jeszcze!
Dla technologicznych wyjadaczy zapodajemy z kolei zaktualizowane, nieco bardziej szczegółowe wykresy panujących trendów odwiedzin (pełne lata, począwszy 2008 r.), z których jednoznacznie wynika, że urządzenia mobilne z Androidem oraz przeglądarką Chrome na pokładzie nadal święcą triumfy, choć owa krzywa zdaje się nieco wypłaszczać (co zresztą jest modnym ostatnio trendem:-)).
Jednak jako że tort już stygnie, podsumowywać będziemy kiedy indziej, a tymczasem – Cowabunga! Chwila, chwila, może tak łaskawie ktoś najpierw zdmuchnąłby świeczki?
XIII dzień
Msza u Sióstr, następnie wesołe śniadanie i powrót z siostrą Szoferką.
Przygotowywanie papierów i rozmów na wyższym szczeblu, tzn. z biskupem Grand Bassam – Josephem Akichi.
Pojechaliśmy elegancko ubrani i przygotowani (– zawsze tak było!). Po drodze, z tutejszym szefem – ks. Barbiem, wymieniliśmy poglądy co do budowy naszego domu, zwłaszcza newralgicznego punktu: zatrzymania budowy II piętra przez Kurię Generalną. Poglądy zbieżne: pomysł co najmniej dziwny.
U biskupa: miłe przyjęcie, mowy konkretne. Daliśmy do podpisu prośby o przydział samochodu Fiat Uno, trzech walizek liturgicznych i trzech medycznych. Co do budowy – tak jak wyżej.
Po części oficjalnej – obiad w wielkiej altanie w ogromnym ogrodzie w znacznej odległości od kuchni, co było powodem maratońskich biegów służby z wykwintnymi daniami (zwłaszcza kartofle wzbudziły zachwyt obiadników). Do obiadu na otwartej przestrzeni zasiadły także zamknięte w klauzurze siostry karmelitanki z Kolumbii ze swym kapelanem.
Zadowoleni z kolejnego godnego zaprezentowania Kongregacji, pewni siebie, wracaliśmy mknąc szybko afrykańską polną drogą, gdy nagle, przez otwarte okna, na piękne, lśniące w słońcu garnitury chlasnęło błoto spod kół naszego samochodu, który o mały włos utkwiłby w środku błotnistej kałuży.
Po sjeście kolejna nieudana próba zdjęć (przełożona na jutro).
Wieczorem nieszpory z ludem, a następnie nabożeństwo pokutne przygotowujące do bierzmowania. Dziś (w naszej przyszłej parafii) po raz pierwszy spowiadaliśmy ludzi, zwłaszcza młodzież; było to dla nas głębokie przeżycie kapłańskie.