Kresowe depesze Ojca Wojciecha
Anno Domini 2023
Wszędzie dzisiaj trąbią o pierwszej rocznicy zbrojnego ataku Rosji na Ukrainę, więc niejako z obowiązku postawiłem sobie za zadanie napisać choć kilka zdań.
Choć w sferze geopolityki dzieje się naprawdę dużo, z naszej perspektywy (mojej i współbraci) dzieje się niewiele. Co prawda tydzień temu trzy rakiety spadły na pobliski Drohobycz (starą rafinerię i jednostkę wojskową), ale według oficjalnych doniesień wybuchy na szczęście nie spowodowały większych szkód (w promieniu kilkuset metrów powypadały szyby z okien). W środę popielcową miałem dyskusję z panią z Borysławia (widziałem ją pierwszy raz w życiu), która żaliła się, że cała pomoc idzie na uchodźców, a zapominamy o miejscowych biednych i ludziach w trudnej sytuacji.
Dzisiaj zawieźliśmy z o. Krzysztofem do reperacji pralkę, która została uszkodzona prawdopodobnie przez ciągłe włączanie i wyłączanie prądu. Mieliśmy przy tym problem z wyjazdem, bo znowu ktoś z gości sąsiedzkiego hotelu zastawił nam bramę wjazdową. Z prądem natomiast w ostatnich tygodniach jest lepiej, podobno po jakiejś karze, którą nałożono na odpowiedzialnych za wyłączenia w naszym województwie. Episkopat Ukrainy zarządził post o chlebie i wodzie we środy i piątki w intencji pokoju - jeszcze się z tą decyzją nie oswoiłem i przeżywam jakiś wewnętrzny bunt, bo przychodzi mi to z dużym trudem. Na pewno spróbuję.
Poza tym życie toczy się swoim rytmem. Tak wygląda nasza wojna. Świętowana dzisiejszego dnia nie planujemy, za to staramy się robić swoje. Deus vicit, Deus vincet.