nagłówek "Avorum respice mores" (Bacz na obyczaje przodków) – dewiza herbowa przysługująca jedynie hrabiom Ledóchowskim h. Szaława link nagłówka

Kresowe depesze Ojca Wojciecha

Anno Domini 2023

3 (17). Wampiryczne przekąski
17 maja 2023 r.

o. Wojciech Kobyliński CMFWśród ciekawostek ukraińskiej gałęzi spożywczej nie sposób nie wspomnieć o „Hematohenie”, którego należy skojarzyć z hemoglobiną. Mowa bowiem o słodkich batonikach produkowanych przy użyciu liofilizowanej krwi… Co prawda nie ludzkiej, a bydlęcej, ale jednak. Zanim ktoś się oburzy i stwierdzi, że to przecież obrzydlistwo, warto wspomnieć polską kaszankę czy czerninę, które dla części ludzkości są pokarmami całkowicie niejadalnymi – z przyczyn nie tylko religijnych (w judaizmie i islamie), ale i czysto psychologicznych. Działa to również w drugą stronę i wielu Europejczyków oburza się nawet o wzmiankę na temat jedzeniu mięsa psów, kotów czy różnego rodzaju owadów, w innych kulturach uważanych za przysmak.

Wracając jednak do tematu, historia „Hematohenu” sięga końca dziewiętnastowiecznej armii szwajcarskiej, ale jego renesans rozpoczął się dopiero kiedy trafił do komunistycznej Rosji, a później krajów Związku Radzieckiego, w których jednym z najbardziej naglących problemów było niedożywienie dzieci. Nie dość, że słodki i smaczny, to jeszcze zdrowy (zalecany przy objawach anemii). O jego sukcesie niech świadczy fakt, że przetrwał czasy reformy ustrojowej z końca XX wieku i dzisiaj można spotkać go w zasadzie w każdej aptece, z uwagi na prawo patentowe również pod innymi nazwami. Nie będę ukrywał, że najbardziej przypadł mi do gustu „Hematovit”, z pociesznym wampirem na opakowaniu – coś takiego po prostu musiało się pojawić.

W smaku przypomina to nieco nasze poczciwe irysy, choć wyczulone podniebienie potrafi wyczuć żelazisty posmak krwi (coś jak z krwawiącego dziąsła). W każdym razie jeśli ktoś z Was zawita kiedyś na Ukrainę (czy innego postsowieckiego kraju), warto spróbować, a nawet zawieźć kilka do Polski jako kulinarną ciekawostkę i poczęstować… np. teściową.

Raport z oblężonej Ukrainy (20)
piątek, 24 lutego 2023 r.

o. Wojciech Kobyliński CMF Wszędzie dzisiaj trąbią o pierwszej rocznicy zbrojnego ataku Rosji na Ukrainę, więc niejako z obowiązku postawiłem sobie za zadanie napisać choć kilka zdań.

Choć w sferze geopolityki dzieje się naprawdę dużo, z naszej perspektywy (mojej i współbraci) dzieje się niewiele. Co prawda tydzień temu trzy rakiety spadły na pobliski Drohobycz (starą rafinerię i jednostkę wojskową), ale według oficjalnych doniesień wybuchy na szczęście nie spowodowały większych szkód (w promieniu kilkuset metrów powypadały szyby z okien). W środę popielcową miałem dyskusję z panią z Borysławia (widziałem ją pierwszy raz w życiu), która żaliła się, że cała pomoc idzie na uchodźców, a zapominamy o miejscowych biednych i ludziach w trudnej sytuacji. Dzisiaj zawieźliśmy z o. Krzysztofem do reperacji pralkę, która została uszkodzona prawdopodobnie przez ciągłe włączanie i wyłączanie prądu. Mieliśmy przy tym problem z wyjazdem, bo znowu ktoś z gości sąsiedzkiego hotelu zastawił nam bramę wjazdową. Z prądem natomiast w ostatnich tygodniach jest lepiej, podobno po jakiejś karze, którą nałożono na odpowiedzialnych za wyłączenia w naszym województwie. Episkopat Ukrainy zarządził post o chlebie i wodzie we środy i piątki w intencji pokoju – jeszcze się z tą decyzją nie oswoiłem i przeżywam jakiś wewnętrzny bunt, bo przychodzi mi to z dużym trudem. Na pewno spróbuję.

Poza tym życie toczy się swoim rytmem. Tak wygląda nasza wojna. Świętowana dzisiejszego dnia nie planujemy, za to staramy się robić swoje. Deus vicit, Deus vincet.

2 (16). Banderowcy i odezwa do narodu
26 stycznia 2023 r.

„Nie ma pokoju bez sprawiedliwości,
nie ma sprawiedliwości bez przebaczenia“
św. Jan Paweł II

o. Wojciech Kobyliński CMFRzeczą którą nas, Polaków, nieodmiennie oburza od dziesięcioleci, jest otaczanie kultem na zachodzie Ukrainy Stefana Bandery i wojsk UPA (Ukraińskiej Powstańczej Armii), odpowiedzialnych za wymordowanie około 100 tys. Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Kult ten jest faktem, a postać Bandery stanowi dla wielu Ukraińców odpowiednik Józefa Piłsudskiego dla Polaków (który bynajmniej sam nie był postacią kryształową): bojownika o wolność i niepodległość, którego pomnik i ulica muszą znajdować się w każdym mieście. Warto podkreślić, że kult ten wynika przede wszystkim z odgórnie przyjętej narracji historycznej, która ma więcej wspólnego z polityką, niż znajomością historii. Zresztą znajomość ta w przypadku Polaków wcale nie wygląda lepiej. Przykłady? Proszę bardzo:

Od czasów rywalizacji polsko-ruskiej o Grody Czerwieńskie w wieku X, kontakty polsko-ukraińskie nigdy nie należały do łatwych. Warto mieć w pamięci Powstanie Chmielnickiego (i mazowieckie pochodzenie samego Bohdana Chmielnickiego), albo obronę Lwowa z lat 1918-19 przeciwko Ukraińcom, którzy w tym regionie (poza samym miastem) stanowili większość i w przypadku referendum mogliby przegłosować przyłączenie go do Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej. Odnotować należy późniejszy pakt Piłsudski-Petlura z 1920 r., zakończony (przynajmniej w optyce Ukraińskiej) zdradą ze strony Polski oraz wypowiedziane przy tej okazji słowa samego Marszałka do internowanych żołnierzy Ukraińskich: „Ja was przepraszam, panowie, ja was bardzo przepraszam, tak nie miało być”. Można wreszcie wspomnieć o wspólnych akcjach żołnierzy wyklętych i UPA w Warężu, Chorobrowie, Werbkowicach i Hrubieszowie wiosną 1945 r. Czy jednak to coś zmienia?

Nie! I absolutnie nie chcę usprawiedliwiać strony ukraińskiej w kwestii Wołynia. Zbrodnie banderowców bezsprzecznie domagają się rozliczenia historycznego, a przede wszystkim prawdy. Chcę tylko zarysować nieco szersze tło, które pokazuje, że historia nigdy nie jest czarno-biała, a cytując Józefa Mackiewicza: „Tylko prawda jest ciekawa”.

Nam, Polakom, trudno jest na przykład przyjąć do wiadomości fakt, że Tadeusz Kościuszko etnicznie był Białorusinem, wspomniany Józef Piłsudski – Żmudzinem, a hetman Stanisław Żółkiewski – Rusinem (dzisiaj większość powiedziałaby zapewne – Ukraińcem, bo nawet pierogi nie mogą być już ruskie)… Takie przykłady można mnożyć.

Zamiast więc oburzać się na nieznajomość i zakłamywanie historii przez Ukraińców, warto zacząć od siebie i własnej ignorancji, bo historia jest nieco bardziej skomplikowana, niż nam się to zwykło wmawiać w szkole (ze szczególnymi pozdrowieniami dla pani Anity Woźnicy – obecnie dyrektor I LO im. Bolesława Prusa w Siedlcach, która miłość do historii potrafiła zaszczepić nawet uczniom profilu biologiczno-chemicznego).

1 (15). Cyrylica a wyrazy obcojęzyczne
19 stycznia 2023 r.

o. Wojciech Kobyliński CMFKiedy przekraczamy granicę Polsko-Ukraińską, rzeczą która jako pierwsza rzuca się w oczy jest różny od łacińskiego alfabet na różnego rodzaju tablicach i szyldach. Chodzi oczywiście o cyrylicę. Poza pierwszą barierą językową przy nauce języka, mnie przyniósł on i ciągle przynosi wiele radości związanej z występowaniem wyrazów obcojęzycznych zapisywanych fonetycznie. Chyba znowu zamiast opisywać, lepiej pokazać. Tym, którzy choć trochę znają cyrylicę, bo np. mieli wątpliwą przyjemność uczenia się rosyjskiego w szkole, polecam pomęczyć się samemu. Radocha gwarantowana!

Ojcowie serwisu Polinów
Polinów
Kobylińscy
południowe Podlasie
południowe Podlasie
Kobylińscy
Kobylińscy