nagłówek "Avorum respice mores" (Bacz na obyczaje przodków) – dewiza herbowa przysługująca jedynie hrabiom Ledóchowskim h. Szaława link nagłówka

Polinowski rok w domu i zagrodzie

Paskudne przedzimie

Stanisław Wyspiański - 'Chochoły'.

Jacek KobylińskiOkres przejściowy między jesienią a zimą jest najbardziej przykry, bo szary mokry, wietrzny i zimny. Co prawda w marcu jest podobnie, ale zawsze idzie ku lepszemu, a dni są coraz dłuższe i jaśniejsze. Ta paskudna pora zwana jest "szarugami jesiennymi" lub po prostu "przedzimiem". Jak każda pora roku, tak i ta ma swoje charakterystyczne oblicze, bo o urokach trudno mówić. Chociaż kiedyś była to pora sytości i lenistwa...

Roman Kochanowski - 'Pejzaż z kładką'.

Z pól zebrano ostatnie uprawy. Zgoniono bydło do zagród, by nie marzło na wietrze i deszczu. Młocki zaczynano dopiero, gdy mrozy osuszyły zgniłe powietrze. Była to pora gromadzenia opału na zimę i ogacania chałup, darcia pierza w długie i ciemne wieczory, kiszenia kapusty i długiego wylegiwania się pod pierzynami. Z uwagi na wysoką cenę nafty, lampy trzeba było gasić wcześnie. Spiżarnie i komory były za to pełne zapasów na zimę. Wisiały warkocze cebuli i czosnku, stały beczki z kiszonymi ogórkami i kapustą. Jajka wkładano do skrzynek wypełnionych zbożem, gdzie długo zachowywały swą świeżość. W zimie kury słabo się niosły, a na święta jajka były potrzebne w większych ilościach. U bogatych gospodyń stały garnce z powidłami i miodem na świąteczne okazje.

Józef Chełmoński - 'Jesień'.

Podstawową potrawą były kartofle w rozmaitej postaci i kiszona kapusta, zaprawiane skwarkami z zasmażonej słoniny. Wiejskie gospodynie miały dużo czasu na sporządzanie smacznych posiłków z tego, co miały pod ręką. W sklepie kupowało się tylko to, czego w gospodarstwie wytworzyć się nie dało, np. sól, cukier, naftę, materiał na ubrania lub narzędzia do domowego gospodarstwa. Większość zakupów czyniono na targach, które jesienią i zimą były szczególnie bogate. Na placach targowych stały setki furmanek wymoszczonych słomą i sianem. Chłopi nie marzli w żółto-brązowych kożuchach, a kobiety otulały się grubymi, wielkimi chustami przyozdobionymi frędzlami. Wieczorami gotowano kartofle dla świń w parnikach, przeto dymiła każda zagroda, bo i w piecach trzeba było już przepalić. Dym ze spalonego drewna nie był jednak tak przykry, jak ten z węgla.

Przedzimie było kiedyś też porą intensywnych kontaktów sąsiedzkich. Każdy pretekst był dobry do spotkania, pogadania, czy pośpiewania przy jakimś domowym zajęciu. Nie było radia i telewizji, więc ludzie lgnęli do siebie żądni wiadomości, sensacji i skorzy do zabawy. Dzisiaj tę potrzebę w dużej mierze zaspokajają telewizyjne seriale. Wiejskie gadki w jesienne wieczory nie były na dużo wyższym poziomie. Chętnie opowiadano o cudach, objawieniach, znakach i przepowiedniach. Nie brakło też lokalnych sensacji i plotek – kto z kim i co z tego wynikło.

Jesienią najbardziej nudziły się dzieci. W cenie były więc bajki i straszne historie, które słuchane w mrocznych izbach, przy wątłym blasku lampy i wtórze wyjącego wiatru nabierały realnej mocy i skutecznie zastępowały dzisiejsze horrory. Po takich opowieściach spało się z głową pod pierzyną, nasłuchując tajemniczych odgłosów zza okna. Ot, czasy nie tak odległe, a jednak wszystko się odmieniło. Tylko szarugi jesienne pozostały tak paskudne, jak kiedyś...

Co dzisiaj zostało z tych przygotowań do zimy na Polinowie? Konie schodzą już z pastwiska na zimowy wybieg i zmieniają dietę z letniej na zimową. Wygrabia się opadłe liście i wywozi wielkie ich ilości z podwórza i ogrodów. Czyści się rynny i dachy z resztek listowia, spuszcza wodę z zewnętrznych ujęć. Okrywa się róże, krzewy ozdobne i zwozi do piwnicy ostatnie warzywa. Trzeba też zadbać o źródło ciepła dla całego domu i drewno do kominka. I to w zasadzie wszystko – i tak niewiele w porównaniu z tym, co było onegdaj. Nie zmienia się tylko aura za oknem. Ale za potrójną szybą, przy ciepłym kaloryferze, w jasnym pokoju z telewizorem i internetem to już nie jest ta sama szara, zimna, mokra i błotnista pora roku co kiedyś. A i oczekiwana zima nie wydaje się aż tak straszna. Może i ludziom dużo lżej znieść ten trudny czas, ale romantyzmu w tym już niewiele. Teraz czekać będziemy na pierwszy śnieg, który zupełnie odmieni krajobraz, a może i wybieli smętne myśli, którym sprzyja to, co dzieje się teraz za oknem.

Ojcowie serwisu Polinów
Gawędy przy kominku i Polinowski rok
Kobylińscy
południowe Podlasie
południowe Podlasie
Kobylińscy
Kobylińscy