sierpień 2022 r.
Kuchnia pełna niespodzianek, czyli kolejna ostateczna granica
"Świat jest książką i ci, którzy nie podróżują, czytają tylko jedną stronę".
św. Augustyn z Hippony
Wakacje mają się ku końcowi. Jednym kończą się wakacje szkolne, innym kredytowe, dla jeszcze innych to czas powrotu z letnich podróży. Ale przecież podróżowanie nie jedno ma imię, a jednym ze sposobów dostępnych o każdej porze roku są podróże kulinarne.
Ostatniego dnia urlopu zostałem zaproszony przez moją wieloletnią przyjaciółkę i łosicką artystkę – Małgorzatę Waszkiewicz, na degustację... byczych jąder.
Pozyskała je od hodującego krowy mięsne szwagra.
Źródło najlepszego dostępnego na rynku towaru było więc pewne, ale i tak jest to specjał, który z pewnością wymaga odpowiedniego potraktowania.
Zresztą nawet najlepsze mięso można zepsuć, jeśli ktoś nie wie jak się za nie zabrać (koty np. najpierw należy przemrozić).
Tutaj potrawa została przygotowana po mistrzowsku, a jądrzane talarki usmarzone na oczach gości. Tak, gości, bo w podróż tę udałem się wraz z innymi uczestnikami, których personaliów tu nie zdradzam, bo nie wiem, czy by sobie tego życzyli.
W każdym razie przygotowanej potrawie nie było czego zarzucić. Pozostała bariera natury psychologicznej, ale i tę udało się ostatecznie pokonać.
Podawane z sosem porzeczkowym były delikatne w konsystencji, a smak przypominał nieco smażone boczniaki.
Całość oczywiście udokumentowana została na zdjęciach. Skutków ubocznych ja sam nie zaobserwowałem, ale nie jestem tutaj osobą miarodajną. W każdym razie polecam. Smacznego!