Śladami polinowskiego zboża
Spływ Mielnik - Drohiczyn (33 km)
Kolejny etap naszej podróży zaczynamy od Mielnika - ważnego grodu i znanego w średniowieczu portu, który strzegł przeprawy przez rzekę. Pierwsze wzmianki historyczne o mieście sięgają XI w. Mielnik zlokalizowany był przy dwóch znanych szlakach handlowych: rzece Bug będącej arterią między Gdańskiem, a Lwowem oraz drodze wiodącej z Wilna do Krakowa. Od XI do XII wieku Mielnik stanowił własność rosyjskiego księcia Daniela Szwarno.
"Mielnik dziś równie, jak i Niemirów, nędzna mieścina, znanym jest w dziejach naszych, od czasów bardzo dawnych. Gdy organizowała się w tym kraju pierwsza niegdyś obronność i wyszukiwano stromych gór dla zakładania zamków, to dwie takie obrano najodpowiedniejsze ku temu celowi nad Bugiem: w Mielniku i Drohiczynie. Podobnym to wyniosłym miejscowościom, na których wznoszono zamki, (będące siedliskami władz pierwotnych i rycerstwa) zawdzięczają także swój początek: Kraków, Wilno, Lublin, Grodno, oraz setki miast innych...".
Pierwszym umocnieniem w Mielniku był gród książąt ruskich, który istniał tu w XI wieku. W 1240 r. został zniszczony podczas najazdu Tatarów. W 1378 r. splądrowali okolice Mielnika Krzyżacy. W wieku XIV i XV pod panowaniem Litwinów zamek mielnicki strzegł zachodniej granicy litewskiego państwa. Lata jego największej świetności przypadają na wiek XV-XVI. Był trzyczłonowym założeniem: składał się z zamku wysokiego, niskiego oraz przedzamcza. Zabudowania w większości były drewniane na murowanych kamiennych podpiwniczeniach.
Murowanymi elementami na zamku niskim były wieża bramna oraz kościół rzymsko-katolicki z 1420 r. ufundowany przez księcia Witolda. Na zamku wysokim murowany był główny budynek - kamienica wyposażona w dwie baszty, będąca najważniejszym elementem obronnym. Oba człony były oddzielone podpiwniczonym budynkiem, w którym znajdowały się wrota.
W 1486 r. na zamku przebywał Kazimierz Jagiellończyk, a w 1501 na koronę polską czekał Aleksander Jagiellończyk. W tym samym roku na zamku podpisana została unia mielnicka między Polską i Litwą. W 1506 roku ponownie oczekiwał w Mielniku na koronę kolejny z Jagiellonów - Zygmunt, zwany później Starym. Za jego panowania zamek mielnicki utracił w znacznej części militarne znaczenie i przy przebudowie nadano mu rezydencjonalne cechy, o obronność już nie zabiegając. Niedługo po połowie XVI wieku zamek strawił doszczętnie pożar. W jego miejscu starostowie wznieśli dwór na swoją siedzibę, jednak, mimo że zwany był "zamek" to z pierwotnym obronnym zamkiem nie miał już nic wspólnego.
W 1665 roku wojska szwedzkie maszerujące przez Mielnik zniszczyły zarówno dwór starosty jak i XV-wieczny kościół. Po odbudowie zmieniono wezwanie świątyni na św. Trójcy. Kościół funkcjonował do XIX wieku, w 1851 roku był już opuszczony i zaniedbany. Później przez pewien czas funkcjonował jako cerkiew, jednak po pożarze z 1915 roku nie został już odbudowany, a po zniszczeniach wojennych z 1941 roku dotychczas ocalała zakrystia również obróciła się w ruinę - w tej chwili można podziwiać jedynie pozostałości murów.
Obecnie na Górze Zamkowej zachowały się fragmenty murów z kamieni polnych oraz dobrze widoczna fosa, a na szczycie wzgórza widać pozostałości murowanej kapliczki prawosławnej (pw. Św. Aleksandra Newskiego wzniesionej tu wg jednej wersji w 1863 r. na pamiątkę uśmierzenia powstania styczniowego, wg innej w 1865 r. jako pamiątkę ocalenia cara Aleksandra II z zamachu).
"Spiżarnia nasza, obficie zaopatrzona w Brześciu, po trzydniowej podróży przy dobrym wędrowców apetycie, zaostrzonym trudami drogi i obcowania z wodą, przedstawiała smutny obraz pustkowia, któremu należało w Mielniku zapobiedz. Oj, ten żołądek, prozaiczny gospodarz zarówno filozofa, jak oryla, malarza jak etnografa, zaczął się wcale nie problematycznie domagać przyrodzonych praw swoich. Wysłaliśmy tedy naszego Prokopa z koszem, jak kucharkę warszawską, aby nam kupił spiesznie, co znajdzie najwykwintniejszego w sławnej stolicy dawnej ziemi Mielnickiej, gdzie podług słów dziejopisa onego czasu: "różne publiki i sądy odprawowano".
Wioślarz poszedłszy do miasta, wpadł tam, jak kamień w wodę. Dopiero po całej godzinie niecierpliwego oczekiwania, spostrzegliśmy z radością, jak powracał z pełnym koszem. Rzecz tylko wydała nam się podejrzana, że nie podążał do nas w prostym kierunku, ale przechodził ustawicznie z jednej strony drogi na drugą, na co lud polski ma swoje wyrażenie mówiąc, że "kaczki zaganiał". Z daleka wyglądało to, jakby Prokop szukał czegoś po drodze, ale gdy podszedł bliżej, silna woń anyźówki, rozwiązała całą zagadkę.
Kosz był wprawdzie napełniony, ale obwarzankami, których twardość nie wiele ustępowała starożytnym narzędziom krzemiennym. Ponieważ jednak na pół kopy obwarzanków kupionych dla nas, Prokop położył pól kopy śledzi, kupionych dla siebie, zatem nawet skosztowanie smaku obwarzanków mielnickich było zgoła niemożliwem...".
Ośrodkiem rozplanowania lokacyjnego Mielnika był obszerny prostokątny rynek, obecnie zamieniony w zadrzewiony skwer. W jego pierzei wschodniej, na rogu ul. Brzeskiej wzniesiona została około XIX wieku bożnica - obecnie odremontowana. W sąsiedztwie dawnego zamku znajduje się wzgórze cmentarne z drewnianą cerkwią Pokrowy Matki Bożej, zbudowaną po 1776 r.
Nie opodal, przy ulicy Brzeskiej, można podziwiać piękny zabytek dawnego miasteczka - cerkiew Narodzenia Bogarodzicy. Nieco dalej, także przy ulicy Brzeskiej znajduje się cerkwisko po cerkwi "Woskresienskiej", przeniesionej na Świętą Górę w Grabarce, która przetrwała do celowego podpalenia w 1990 r. Obecna jest jej kopią. Na wzgórzu przy ul. Brzeskiej usytuowany jest (zapewne w miejscu dawnego kościoła 1513-1829 pw. św Rocha) kościół parafialny pw. Przemienienia Pańskiego zbudowany w latach 1912-20.
Warta obejrzenia jest również kopalnia kredy, której tradycja wydobywania sięga dawnych wieków.
Kiedy ostatnie zabudowania Mielnika nikną w oddali Bug na krótko zwęża się i pojawia się groźna przeszkoda: prom. Porusza się on na uwięzi stalowej liny, która niestety jest bardzo nisko zawieszona - szczególnie pośrodku nurtu wisi dosłownie 0,5 m ponad taflą wody. Trzeba bardzo uważać i odpowiednio wcześnie odbić w kierunku brzegów, gdzie można pod nią swobodnie przepłynąć.
Wśród pięknego lasu, ciągnącego się na lewym brzegu Bugu, ku Mierzwicom, pełnego dziwnie rozkosznej woni i malowniczych wąwozów, przypomniały się nam biblijne czasy "szarańczy i korzonków na puszczy". Tym razem jednak, że głód silnie dokuczał w poetycznem ustroniu byliśmy zajęci segregowaniem obwarzanków, ofiarując Prokopowi wszystkie, które bliżej sąsiadowały z jego śledziami, a miały dla niego najwięcej wartości, z czego był widocznie bardzo zadowolony. I szliśmy znowu dalej pieszo, bo na łódce z chwiejącym się Prokopem chyba tylko na płytkich mieliznach mogło być bezpiecznie. Spotkaliśmy teraz po drodze mnóstwo ludzi, łowiących ryby na wędkę, gwoli poobiedniemu wczasowi dnia świątecznego...".
Po ostrym zakręcie w prawo mijamy położone na lewym, dość stromym lesistym brzegu ośrodki wypoczynkowe - znak że zbliżamy się do Mierzwic. Wybudowane "za socjalistycznych czasów" należały do zakładów pracy z Warszawy, Siedlec i Łukowa. Mimo że czasy świetności mają już za sobą, nadal odpoczywa tam sporo ludzi. Za ośrodkami ciągnął się Mierzwice - stara wieś królewska, założona w 1545 r. na skarpie Bugu w otoczoniu lasów. We wsi zachowały się drewniane domy i zabudowania gospodarcze z końca XIX w. Przy wjeździe do Mierzwic od strony Sarnak stoi dobrze zachowana, murowana kapliczka przydrożna z ludową rzeźbą św. Jana Nepomucena z ok. 1900 r. Mierzwice już przed drugą wojną pełniły funkcje wsi letniskowej. Przyjeżdżali tu wczasowicze z Siedlec, Warszawy i Białej Podlaskiej. Za lasem z ośrodkami wyłania się polana otoczona sosnowym lasem - dobre miejsce na odpoczynek.
Za Mierzwicami po prawej stronie ciągną się Maćkowicze - wieś u zbiegu rzeczki Moszczonnej i Bugu. We wsi można obejrzeć drewniany młyn z poł. XIX w., a obok murowany domek młynarza. Zachowały się przyczółki zniszczonego mostu przez Moszczonną. W okolicach wsi, na szczytach wzgórzznajdują się pozostałości sowieckich bunkrów "Linii Mołotowa" wybudowanych w latach 1940-41. W czasie ataku niemieckiego w dniu 22 czerwca 1941 r. bunkry te zostały w popłochu opuszczone przez sowiecką załogę.
"Już po zachodzie słońca, przybyliśmy do wsi Mackiewicz na nocleg. Pod wioską, nad Bugiem, znajdowała się "binduga", i tam stała na piasku opuszczona, na pół rozwalona, samotna buda, ze starych desek i opołów.
Był to szałas, postawiony przed kilku laty, widocznie przez orylów, którzy zbijali tu drzewo w tratwy do spławu. W bujnej wyobraźni wędrowców mógł on przedstawiać się, jak schronisko przedhistorycznych mieszkańców, do których staliśmy się naprawdę podobni, przez ogorzałość cery, czerwone nogi i zabłocony ubiór.(...)
Buda z każdego punktu swego wnętrza, przedstawiała w ścianach i dachu widoki na niebo, wioskę, las, a otwartą była na Bug, od strony którego, całej ściany nie posiadała. Z uzbieranych na bindudze butwiejących wiórów, roznieciliśmy niebawem ognisto i uczyniliśmy naradę gastronomiczną, co sobie ugotować na wieczerzę? Mieliśmy rondelek i kawałek jeszcze buljonu oraz szynki, a Prokop kupił nam w Mackiewiczach tuzin jajek i dostał w dodatku do nich pól potężnego bochna chleba. Gospodynie bowiem w tej wiosce miały jeszcze dawny, słowiański wstręt do sprzedaży chleba, wymawiając się "że nie są żydówkami, aby chleb w domu sprzedawały", więc podróżnemu, który kupił od nich jajka, udzieliły go hojnie, nie chcąc przyjąć zań pieniędzy. Prokop, jako stary żołnierz, wyzyskał chciwie tę gościnność "głupich bab", jak je nazwał, spodziewając się, że go za to pochwalimy, to też był trochę zdziwiony, gdy został w miejsce pochwały przez nas wygderany...".
Nieopodal mijamy wiszący nad głowami most kolejowy na trasie Hajnówka - Siedlce. Wybudowany został przez carskiego inżyniera Fronołowa, od którego nazwiska pochodzi nazwa pobliskiej stacji i gajówki. W latach 1945-1947 most był kilkakrotnie z powodzeniem atakowany przez oddziały AK. Na wysokości mostu wyspa. Niecały kilometr dalej rzeka skręca w lewo i dzieli się na 4 stosunkowo wąskie koryta, opływając w sumie trzy malownicze, zadrzewione wyspy.
Przed następnym mostem drogowym (na trasie Białystok-Lublin), na lewym brzegu w pobliżu lasu sosnowego i rzędu topoli znajduje się miejsce biwakowe z piaszczystym łagodnym wyjściem i rozległą polaną . Gdyby nie odgłosy pędzących ciężarówek byłoby to dobra przystań na nocleg. Po stronie prawej znajdują się wsie: Turna Mała i Duża, założone w XV w. w czasie budowy mostu na Bugu.
"Moknąc ciągle na deszczu minęliśmy wieś Turnę, koło której koryto Bugu tak jest zanieczyszczone, jak nigdzie, przez liczne stare groble i przez głazy pojedyncze. Przy nizkim stanie wody wiele kamieni wynurza się nad jej poziom. Gdy woda większa, wówczas głazy te, ukryte pod jej powierzchnią, stają się jeszcze niebezpieczniejsze dla statków, a tylko w czasie wielkiego wezbrania są już zupełnie obojętne dla żeglarzy. Takie ławice głazów w Niemnie pod Rumszyszkami i w Bugu pod Turną, zarówno tam lud litewski, jak tu podlaski, nazywa niekiedy mostami dyabelskimi i utworzenie tych rumowisk przypisuje sprawie i sile szatana, a krążące nad Niemnem i Bugiem baśnie ludu o tych zwałach granitowych i mostach czartowskich, nie różnią się w niczem od siebie...".
Za mostem na lewym brzegu rozciąga się ornitologiczny "Rezerwat Kózki". Powstał w celu ochrony muraw kserotermicznych (rozwijają się na nasłonecznionych zboczach na suchym podłożu), położonych w bezpośrednim sąsiedztwie koryta Bugu. Bogactwo i duża różnorodność siedlisk tworzy tu wspaniałe środowisko bytowania licznych gatunków ptaków.
Kawałek dalej, na prawym, dość wysokim piaszczystym brzegu wyłaniają się ośrodki wypoczynkowe w letniskowej miejscowości Wólka Nadbużna. Na lewym natomiast znajdują się Klimczyce, wieś założona jeszcze przed 1580 r. Niegdyś przystań do przeładunku zboża (w 1877 r. spławiano tu ponad tysiąc ton), dzisiaj wieś letniskowa otoczona sadami, z których słynie na całą okolicę. 14 i 15 października 1812 r. przeprawiały się tu wojska napoleońskie w czasie odwrotu spod Moskwy. Przed wojną istniał tutaj stary drewniany dwór Podczaskich, w którym mieściło się prywatne sanatorium dla ludzi cierpiących na choroby płuc. Niestety rozebrano go w 1942 r. - ocalała jedynie dawna oficyna dworska z oranżerią zwana "Kasztelem".
"Jak położenie Nepel i Mielnika, należy do najpiękniejszych nad Bugiem, tak niezawodnie Klimczyce są najlepiej zamurowanym folwarkiem. Popęd do wznoszenia ozdobnych i kosztownych budowli dał na Podlasiu może niegdyś Wiktoryn Kuczyński, kasztelan podlaski, przez wybudowanie w r. 1731 pałacu w Korczewie...".
Po przepłynięciu kilku km na lewym brzegu widzimy miejscowość Mężenin, której początki sięgają przełomu XIV i XV w. Jak głosi legenda, nazwa wsi pochodzi od rodu Mężyńskich, który w XV w. przybył z Mazowsza na te tereny. W 1689 r. majątek odziedziczył Wiktoryn Kuczyński z Korczewa. Z czasem Mężenin stał się ważną przystanią i punktem przeładunkowym zboża. Na nadbużańskiej skarpie znajduje się dawny dwór. Niestety nie zachował się w pierwotnym stanie i zatracił styl. Wszystko zostało gruntownie przebudowane - głównie po pożarze w 1936 roku.
"Między Mężeninem a Drohiczynem byliśmy świadkami połowu ryb, uskutecznianego przez czterech rybaków, z których każdy siedział na małem czółenku, z jednej kłody wyciosanem. Niewód, składający się z wielkiego, kończastego worka siatkowego, zwanego "matnią" i dwóch dość długich "skrzydeł" rozwartych, zastawiony w rzece, trzymali przy końcach "skrzydeł" dwaj rybacy. Dwaj zaś inni, naprzeciw niewodu, wypłaszali wiosłami ryby z pod zatopionych przed wiekami gałęzistych dębów. Dotąd oprócz niewodów i wędek, nie spotkaliśmy na Bugu innych przyrządów rybackich, których taką rozmaitość posiadają np. rybacy nad górną Narwią...".
Za Mężeninem Bug robi skręca łagodnie w prawo. Po lewej stronie można zobaczyć ujście rzeki Toczny, mającej swoje źródła na południe od Łosic. Zaraz za ujściem po prawej stronie rzeka dochodzi prawie do szosy z Sokołowa Podlaskiego - widać parking i wieś Zajęczniki. Jeszcze tylko kawałek drogi i na horyzoncie wyłaniają się błyszczące w słońcu wieże drohiczyńskich kościołów - znak że zbliżamy się do historycznej stolicy Podlasia. To najlepsze miejsce na zakończenie naszego rejsu.
"Woda Bugowa, ani tak przeźroczysta i modra jak w Narwi, ani tak mętna i biała jak w Wiśle, podobna jest najwięcej barwą swą do niemnowej. Gdzie ujęta w ramy leśnych brzegów, tam przybiera malowniczy ton szmaragdu. Gdyśmy przepłynęli właśnie przez piękny las (tak rzadko już spotykamy nad Bugiem), ukazał nam się panujący nad okolicą z daleka jakiś gród okazały. Takie złudzenie robi Drohiczyn, położony na wyżynie, posiadający dawniej kilka dużych gmachów klasztornych i świątyń, dziś już przeważnie rozwalin...".
P.S. Cytaty pochodzą z książki "Dolinami rzek" Zygmunta Glogera, w której opisuje on swój spływ Bugiem z roku 1875.