Polinowski kopiec
Nad brzegiem Polinówki wznosi się kilkumetrowej wysokości kopiec. Jest to kopiec jubileuszowy, o czym świadczy tablica na jego szczycie z napisem "Michałowi Kobylińskiemu w 100-lecie objęcia we władanie Polinowa". Z kopca można podziwiać szeroki widok na Dolinę Stawów Polinowskich, a zimą zjechać na sankach.
Kilka słów o kopcach
Wg definicji "kopiec" to forma ukształtowania powierzchni ziemi, budowla ziemna w kształcie stożka (zazwyczaj ściętego). Kopce różnej wielkości i konstrukcji na terenie Europy były wznoszone stosunkowo powszechnie już w czasach prehistorycznych. Pełniły wówczas rolę miejsc pochówku, a także funkcje kultowe, obronne, obserwacyjne (np. strażnice służące rozpalaniu ognisk na wieść o zbliżającym się wrogu) i inne (choć w znacznej części ich rola nie jest znana). Na prehistorycznych kurhanach znajdowano resztki świętych drzew pogan - dębów. Z kolei Wzgórze Wawelskie wraz z kopcami tworzy trójkąt równoramienny, co wskazuje iż mogły one służyć jako strażnice lub miejsca kultu. Do kopców przywiązywano wielką wagę - za przykład niech posłużą okna Sali Poselskiej wawelskiego zamku umiejscowione tak, aby królowie podejmując najważniejsze decyzje widzieli przed sobą Kopiec Krakusa (założyciela miasta), przypominający im o wielkości zasług ich poprzednika.
W późniejszym okresie kopce były formą wyrażania hołdu, uczczenia pamięci władcy (kopiec Krakusa, kopiec Wandy w Krakowie), wybitnego przywódcy (kopiec Kościuszki w Krakowie) lub doniosłego wydarzenia (kopiec Unii Lubelskiej we Lwowie). Często był symbolem narodowej tożsamości i walki o wyzwolenie (np. liczne kopce Piłsudskiego - najbliższy kilka kilometrów na zachód od Polinowa).
Niewielkie kopce oznaczały np. granice ziem czy wsi:
"...Podanie powszechne utrzymuje, że na usypanych świeżo kopcach bito chłopów wiejskich, aby później wezwani na świadectwo tem lepiej pamiętali, gdzie były znaki graniczne. Niekiedy zakopywano do kopców granicznych butelki z prosem i kartkami, na których zapisywano datę i nazwę wsi granicznych..." - Z. Gloger "Encyklopedia Staropolska"
Sypanie kopca często zajmowało wiele lat, a większość uważała przywiezienie choćby kilku taczek ziemi za swój patriotyczny obowiązek. Przy budowie Kopca Kościuszki z wielkim entuzjazmem pracowały kobiety, żołnierze, duchowni, ale także i zwykli mieszkańcy.
Aby dawne starosłowiańskie tradycje nie poszły w zapomnienie, kierowani patriotycznym zrywem, jesienią 2005 r. zaproponowaliśmy usypanie kopca ku czci naszego pradziadka - Michała Kobylińskiego. Kopiec miał też upamiętnić rocznicę epokowego wydarzenia - 100-lecia zakupu Polinowa!
Jak kopiec sypano
Odpowiednie miejsce
Początki zawsze są najtrudniejsze. Już na początku sporym problemem było wyszukanie odpowiedniego terenu. Idealnym wydał nam się nieużytek na rozstaju dróg między zabudowaniami Polinowa a strumieniem, tym bardziej że ów plac znajduje się tuż za głównym podwórcem, dzięki czemu byłby dobrze widoczny. Poza tym z czasem zrobił się tam "skład rzeczy niepotrzebnych", kompostownik, a miejscami po prostu śmietnisko, co wyglądało wręcz odrażająco. Marek Tokarski, który jest właścicielem tego terenu, po przedstawieniu propozycji na szczęście nie roześmiał się nam w twarz i okazał zrozumienie dla naszego kolejnego, "chorego" pomysłu.
Wielkie sprzątanie
Następnym krokiem było znalezienie kilku "roboli", którzy w ramach relaksu odwalą czarną robotę. Jak przy większości prac na Polinowie padło oczywiście na nas ("kto wymyśla, ten wykiśla" - jak głosi stare porzekadło). Zaczęliśmy zatem od wycięcia wszystkich drzewek, krzaków, chaszczów, dzikich malin itp., bujnie porastających cały interesujący nas obszar. Zimę 2005 r. spędziliśmy zatem głównie z piłą łańcuchową i sekatorem w ręku.
Wiosnę zabraliśmy się już za gruntowne oczyszczanie terenu. Trzeba było spalić tony nagromadzonych gałęzi znoszonych przez lata, zbutwiałych desek i innych śmieci. Po wielu dniach ciężkiej harówki cel został osiągnięty - teren został przygotowany na przybycie "cięższego sprzętu".
Ciężki sprzęt
Dawnymi czasy kopce sypano ręcznie. Na szczęście w dzisiejszych czasach można to załatwić w inny sposób. Nasz wujek - Jan Kobyliński - czyli sponsor przedsięwzięcia, wynajął z firmy Wokas potężnego spycha i koparę. Pewnego jesiennego dnia maszyny z hukiem wtoczyły się na Polinów i w ciągu dwóch dni uporały się z robotą. Najpierw spych "z grubsza" zgarnął ziemię (pochodzącą głównie z pogłębienia stawów), a następnie koparka zabrała się za nadanie kopcowi pożądanego kształtu, wykopani zatoczki i oraz pogłębienie strumienia.
I tu znów nie obyło się bez kłopotów, gdyż wprost nad wzniesieniem przebiega linia elektryczna średniego napięcia (15.000 Volt!). Po pierwszych oględzinach usłyszeliśmy stwierdzenie "nie da się", ale po dłuższych namowach udało się szefostwo przekonać. Na szczęście później wszystko odbyło się już bez większych problemów, co było główną zasługą operatora - ponoć jednego z najlepszych w całym regionie! Faktycznie trzeba przyznać, że ogromną łycha kopary władał z wcale nie gorszą precyzją niż chirurg skalpelem!
Na koniec rzecz najważniejsza - umieszczenie na szczycie kamienia, do którego miała być przytwierdzona pamiątkowa tablica. Oczywiście dla koparki okazało się to drobnostką.
Równanie terenu
Jeśli ktoś pomyślał, że na tym koniec, jest w grubym błędzie. W chwili opuszczania Polinowa przez ciężki sprzęt kopiec nadany miał ogólny zarys, ale wyglądał co najmniej jak po ciężkim bombardowaniu. Już zimą w dalszym równaniu terenu pomógł nieco "Ostrówek", ale i tak większość roboty spadła na nas - ludzi od czarnej roboty. Bawiliśmy się z tym jeszcze całą wiosnę: znów trzeba było łopatami przerzucić tony ziemi, powywozić kamienie, deski, korzenie i inne pozostałości sterczące z ziemi, no i w końcu wszystko dokładnie wyrównać grabiami.
Obelisk i tablica
Po tych trudach i znojach nadszedł czas na kulminacyjny moment, czyli budowę postumentu pod głaz na szczycie. Do tego celu zostały wykorzystane ogromnej wielkości kamienie zalegające jeszcze na podwórcu, które specjalistycznym sprzętem zostały pocięte na odpowiednie, dopasowane do siebie części i cementem związane z fundamentem. Przy okazji obudowana została również studnia, a wszystkie te wspaniałości ufundował oczywiście Jan Kobyliński. Po wmurowaniu kamienia została umieszczona na nim pamiątkowa tablica z herbem Prus II i napisem: "Michałowi Kobylińskiemu w 100-lecie objęcia we władanie Polinowa - rodzina. Polinów 2006".
Uroczysta inauguracja kopca wraz z odsłonięciem pamiątkowej tablicy odbyła się w maju 2006 r. O tym podniosłym wydarzeniu można przeczytać na stronie: "100 lat Kobylińskich na Polinowie".