grudzień 2018 r.
Nareszcie zima na Polinowie
Przyszła nagle, nocą i przykryła całą szpetotę późnej jesieni. Oby tak chciała pozostać chociaż do Świąt Bożego Narodzenia. Jakoś ostatnio rzadko możemy cieszyć się jej urokami. Co popada, to zaraz stopnieje i znów błoto wychyla spod mokrego śniegu. Gdzież te zimy, co onegdaj bywały. Jak zamarzło w połowie grudnia, dosypało przed Gwiazdką, to stopniało pod koniec lutego albo i w marcu.
Jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma. Cieszmy więc oczy pięknem zimy w te krótkie dni, kiedy jest w pełnej krasie. Może następne pokolenia i tego mieć nie będą, wszak zmiany klimatyczne wszyscy odczuwamy. Nie wiemy tylko czy to naturalny cykl, czy to "zasługa" naszej cywilizacji. Więc póki co utrwalajmy piękno zimy, bo co nie daj Boże naszym wnukom zostaną już tylko zdjęcia i wspomnienia dziadków.
Na Polinowie w grudniu A.D. 2018 wyglądało to tak: