sierpień 2024 r.
Czy to ptak? Czy to samolot? Nie! To helikopter na Polinowie!
Dla wszystkich, którzy odwiedzają mniej lub bardziej regularnie portal Polinowa oczywistym jest, że jestem tym z braci, który najmniej angażuje się w ten projekt. Pojęcie słomianego zapału nie jest mi jednak obce. Nie sądzę jednak, aby ktokolwiek pamiętał jeden (a w zasadzie: jedyny) z moich pomysłów, tj. założenie i prowadzenie, z bieżącymi aktualizacjami, kącika NHL… (tu przerwa na śmiech czytających).
Było to w zamierzchłych czasach, gdy Mariusz Czerkawski grywał w meczach gwiazd (NHL All-Star Game) najlepszej ligi hokejowej świata i zdobywał masę punktów grając w New York Islanders, a Krzysztof Oliwa obijał buzie niepokornym graczom drużyn stających naprzeciwko New Yersey Devils, bo tylko po to był trzymany w drużynie. Popełniłem wtedy list, przesłany na działającą ówcześnie najprężniej rodzinną listę dyskusyjną, w którym zdradziłem swoje zamiary pisząc „Nawet nie macie pojęcia jak trudno jest stworzyć coś naprawdę profesjonalnego!” Tyle, że to profesjonalne nigdy nie powstało. A zatem, skoro po tylu latach wróciłem do pisania, to musiało wydarzyć się coś naprawdę wyjątkowego… I tak rzeczywiście było! Dość już tego wstępu, lecimy z tematem… i to dosłownie!
A było to 1 sierpnia 2024 r. Jak co czwartek, w Łosicach skończyłem objazd swoich klientów i jak co czwartek przyjechałem na Polinów celem spożycia obiadu, z którym zawsze czeka na mnie Mama Ala. Jakież było moje zdziwienie, że to nie na mnie szczególnie czekała tego dnia, a na przylot helikoptera! Wybaczałem jej jednak szybko, bo to rzeczywiście nie zdarza się co dzień!
Dość powiedzieć, że od momentu powzięcia informacji o tym, że na Polinowie ma wylądować latająca maszyna, sam co chwila wyskakiwałem z domu (często z widelcem w ręku), bo byłem pewny, że słyszę już łopaty mielące powietrze! Podświadomość dostała tego popołudnia w kość…
O dokładnej godzinie przylotu helikoptera była jednak najlepiej poinformowana Ciocia Hania, która dostała od synowej Agaty smsa, że helikopter wyląduje punkt 16.00. Polinów, staraniem Wujka Jasia, był przygotowany do tej operacji wzorowo! Lądowisko na łące wykoszone i oznaczone palikami ze specjalną taśmą, Karina i Korab zabrane na wybieg przy stajni, a szampan (oczywiście bezalkoholowy;) schłodzony.
Powietrzni przybysze Agata i Tomek przylecieli z lotniska Babice w ciągu około 40 minut. Muszę przyznać, jako oczywiście totalny laik, że pilot Tomek wylądował perfekcyjnie – miękko i na samym środku polowego lądowiska, co paradoksalnie w upalnych warunkach jakie panowały tego dnia, wcale nie jest takie łatwe z uwagi na rzadkie powietrze i nagrzaną ziemię.
Dzięki uprzejmości Tomasza, każdy chętny mógł liczyć na przelot helikopterem!
Nie wiem komu sprawiła ona najwięcej radości – czy byli to Rodzice Tomka, czy może Wujek Andrzej, ale wiem, że wspomnienia z przelotu z moimi Rodzicami, którzy dosłownie 3 dni wcześniej świętowali swoje Złote Gody, zostaną ze mną już do końca życia!
Bo wrażenia są niesamowite, zupełnie inne od tych związanych z lotami samolotami pasażerskimi. Co prawda nie ma tu może takich przeciążeń, ale za to pionowy start, ogromna przeszklona szyba i poczucie lekkości, z jaką manewruje helikopter, robią robotę! No i chyba każdy kiedyś marzył, aby móc porozmawiać przez helikopterzany interkom :)
Raz jeszcze chciałbym podziękować Agacie i Tomkowi za ogrom wrażeń, jakie zafundowali mieszkańcom Polinowa! Zazdroszczę kolejnej pasji, której próg wejścia jest naprawdę wysoki (kursy, egzaminy, wylatane godziny). Mnie na sam widok checklisty (grubo ponad 20 punktów) przyprawił o ból głowy! Jako że tylko dla gentlemanów pieniądze są tematem tabu, to pozwolę sobie napisać, że zdobycie licencji dla pilota śmigłowca kosztuje tyle, co nowe auto klasy premium.
Na koniec muszę obiektywnie stwierdzić, że Polinów z góry wygląda co najmniej tak samo pięknie jak z poziomu ziemi!