grudzień 2024 r.
Wpływ łosickich koni na spożycie kawy w monarchii Habsburgów w drugiej poł. XVII w.
![To dzięki łosickim koniom możemy się delektować smakiem codziennej filiżanki kawy ;) Kawa i konie](wiesci/2024/12_2_kawa_i_konie.webp)
Niestety znowu mamy chłodny i szaro-bury czas przed sobą. Jedną z wielu rzeczy, do których będę tęsknił podczas jesienno-zimowych słot, to możliwość wygodnego umoszczenia się w ogrodowym fotelu i delektowania się smakiem filiżanki kawy w promieniach wiosennego słońca. Cóż, filiżanka kawy w ciepłym domu, w wygodnym fotelu, z kotem na kolanach to też nie najgorsza rzecz. To dobry czas na rozmyślania, a w tym roku moje myśli biegną daleko za Tocznę, za Wisłę, aż nad piękny Dunaj do Wiednia.
![Kartka pocztową upamiętniająca otwarcie przez Kulczyckiego pierwszej kawiarni w Wiedniu w 1684 r. wydana z okazji Międzynarodowej Wystawy Filatelistycznej WIPA w 1981 r., Poczta Polska. Kartka pocztowa upamiętniającą otwarcie przez Kulczyckiego pierwszej kawiarni w Wiedniu](wiesci/2024/12_2_pocztowka_kulczycki.jpg)
To tam, równo 340 lat temu w 1684 r. polski szlachcic Jerzy Kulczycki założył pierwszą wiedeńską kawiarnię. Była to pierwsza kawiarnia nie tylko w Wiedniu, ale w ogóle w tej części Europy. Uważany jest on ponad to za autora kawy z mlekiem, gdyż gorzki smak kawy początkowo nie urzekł mieszkańców stolicy Austrii. Rozmyślam również o szarżującym kilka miesięcy wcześniej pod Wiedniem staroście i wójcie łosickim (a później również właścicielu Polinowa) Atanazym Miączyńskim oraz o galopujących na tureckie wojska wierzchowcach z łosickiej stadniny. Kto wie, gdyby nie one, nie wiadomo jak by się ta cała sprawa z kawą potoczyła.
Jerzy Franciszek Kulczycki 1610-1694
![Jerzy Franciszek Kulczycki w stroju tureckim, koniec XVII w., Muzeum Czartoryskich w Krakowie. Jerzy Kulczycki](wiesci/2024/12_2_jerzy_kulczycki_1.webp)
Ale zacznijmy od początku. Kluczową postacią tej opowieści (oprócz łosickich koni rzecz jasna) jest nasz rodak, Jerzy Kulczycki. Urodził się w 1640 r. w Kulczycach (dziś wieś po ukraińskiej stronie granicy, 50 km od Przemyśla). Uważał się za „rodowitego Polaka”, pochodzącego z „królewskiego, polskiego, wolnego miasta Sambora”, natomiast w młodości poznał język i kulturę turecką. Po ukończeniu samborskiej szkoły parafialnej poświęcił się karierze wojskowej. Brał udział w polskich interwencjach na Bukowinie i w Mołdawii. Przyswoił sobie znajomość języków: wołoskiego (rumuńskiego), węgierskiego i tureckiego. W trakcie krótkiego pobytu w Budzie na Węgrzech był tłumaczem na dworze tureckiego bejlerbeja, zapewne Ibrahima Paszy, wielkorządcy prowincji Budy. W latach 1661-1665 został tłumaczem języków tureckiego i węgierskiego w belgradzkim kantorze wiedeńskiej Kompanii Orientalnej, będącej stowarzyszeniem kupców wiedeńskich do handlu ze Wschodem. Jako kupiec towarów orientalnych przeniósł się do Leopoldstadt pod Wiedniem. Tam też zastało go oblężenie miasta przez Turków w 1683 r.
Łosickie stajnie
![Łosickie konie Waluś i Karina. Fot. Maciej Kobyliński 2010 r. Łosickie konie](wiesci/2024/12_2_losickie_konie.webp)
Zostawmy na razie Wiedeń oraz Kulczyckiego i przenieśmy się na łosickie łąki, gdzie pasły się wierzchowce ze słynnej, łosickiej stadniny. Już Inwentarz z 1551 r. podaje, że w łosickim folwarku, obok starościńskiego dworu, położonego na wzgórku nad lewym, "dworskim" brzegiem Toczny znajdowały się dwie olbrzymie stajnie „z drzewa robione, w każdej po 100 koni stanie” .
O doskonałej renomie łosickiej hodowli świadczy fakt, że szykujący się na wyprawę wiedeńską król Jan III Sobieski osobiście przyjechał do łosickiej stadniny w celu wyboru koni. Podejmował go jego zaufany przyjaciel, starosta łosicki Atanazy Miączyński. Król rozpoczął wtedy również werbunek wojska z okolicznych dóbr królewskich
. (* Trzeba uczciwie przyznać, że można tę informację znaleźć w wielu publikacjach, natomiast nikt nie podaje źródeł, skąd ona pochodzi. Może to więc tylko miejska legenda. Ale, ponieważ w każdej legendzie jest ziarnko prawdy, to kto by się tam przejmował jakimiś dokumentami
).
Oblężenie Wiednia
!['Jerzy Franciszek Kulczycki 1610-1694' - portret, malował Josef Boehm. Jerzy Kulczycki](wiesci/2024/12_2_kulczycki_2.jpg)
Wobec spodziewanego zagrożenia tureckiego, w kwietniu 1683 r. Polska i Austria zawarły przymierze przeciwko Osmanom. Gwarantem traktatu został papież Innocenty XI. W traktacie ustalono, że w obliczu zagrożenia któregokolwiek z miast (Kraków albo Wiedeń), druga strona pospieszy na pomoc, a cesarz i papież wyasygnują subsydia pieniężne na utrzymanie wojsk polskich. W czerwcu 1683 r. wielka armia turecka pod wodzą Kara Mustafy zaatakowała Austrię. Po szybkiej kampanii 10 lipca pod murami Wiednia stanęło blisko 140–300 tys. ludzi. Była to największa armia, jaką Turcy zmobilizowali w XVII w. Załoga Wiednia broniła się przez cały lipiec i sierpień. Po dwóch miesiącach oblężenia liczebność obrońców spadła z początkowych 18 tys. do niespełna 5 tys. żołnierzy.
I tu na scenę naszej opowieści wkracza Kulczycki oraz jego służący i pracownik Jan Michałowicz - nasz ziomek z Leśnej Podlaskiej! Kulczycki wykupił go z niewoli tureckiej i przywiózł do Wiednia. Oblężenie stolicy Austrii przez Turków rozpoczęło się dn. 14 lipca. Kulczycki w randze porucznika brał udział w walkach na murach miasta. Po pięciu tygodniach walk część obrońców zaczęła brać pod uwagę poddanie się Kara Mustafie.
Wtedy nasz rodak jako ochotnik, na prośbę komendanta obrony miasta i burmistrza, wraz z Michałowiczem w nocy 13 sierpnia przedostali się w przebraniu przez obóz turecki do księcia Karola Lotaryńskiego, dowódcy wojsk austriackich, z ważnymi listami wzywającymi do interwencji i ratowania miasta. 2 dni później wrócili z powrotem do Wiednia. Udało im się to dzięki świetnej znajomości języka tureckiego oraz tamtejszej kultury. Przyniesiona przez Kulczyckiego i jego podlaskiego kompana informacja o nadciąganiu polskiej armii na czele której jechał „Lew Lechistanu” - Jan III Sobieski, pogromca Turków, znacznie zwiększyła morale obrońców i wlała w nich nowego ducha walki. Komendant oblężonego Wiednia hrabia Starhemberg, zachęcony tym wyczynem, postanowił wykorzystać tajemnych kurierów do dalszych wypraw. Kulczycki odmówił, ale dzielny Michałowicz podjął wyzwanie i przekradał się jeszcze cztery razy przenosząc korespondencję między dowódcami
.
Starosta łosicki Atanazy Miączyński w bitwie pod Wiedniem
![Juliusz Kossak (1824 - 1899) - 'Jan III na Kahlenbergu błogosławi szarżę na Turków'. Juliusz Kossak - 'Jan III na Kahlenbergu'](malarstwo/juliusz_kossak_jan_3_na_kahlenbergu.webp)
Jana III Sobieski ruszył z Krakowa 29 lipca 1683 r. na czele ok. 27 tys. wojsk koronnych, w tym 24 chorągwi husarii. Trasa marszu do Wiednia prowadziła przez Śląsk, Morawy i Czechy. Bitwa rozegrała się 12 września 1683 r. O godzinie 18 Sobieski dał znak do rozpoczęcia generalnego szturmu. Do szarży ruszyła husaria hetmanów, a także pułki dowodzone bezpośrednio przez króla. Szarżowała również kawaleria austriacka i niemiecka. Zdaniem niektórych historyków brało w niej udział ponad 20 tys. jeźdźców. Osmanowie nie wytrzymali impetu szarży. Pierwsi w rozsypkę poszli Tatarzy, potem spahisi, wreszcie piechota janczarska, dotąd oblegająca Wiedeń, ściągnięta dla ratowania frontu. W końcu do ucieczki rzucił się także wezyr ze świtą.
![Jan Matejko (1838-1893) - 'Jan Sobieski pod Wiedniem', Muzea Watykańskie. Atanazy Miączyński pod Wiedniem](malarstwo/jan_matejko_jan_sobieski_pod_wiedniem.webp)
Atanazy Miączyński - starosta i wójt łosicki, późniejszy właściciel Polinowa (wtedy pod nazwą 'Konarzewszczyzna') na obrazie Jana Matejki "Jan Sobieski pod Wiedniem".
W odsieczy wiedeńskiej, jako jeden z najbliższych ludzi króla brał udział Atanazy Miączyński - starosta i wójt łosicki, późniejszy właściciel Polinowa (wtedy jeszcze pod nazwą 'Konarzewszczyzna'). Pod Wiedeń wyruszył na czele pułku złożonego z trzech chorągwi pancernych: własnej i braci. Pod dowództwem miał też swój oddział dragonii. Zawsze był blisko króla: spał w jednej izbie, namiocie, zawsze dowodził strażą przednią .
Podczas bitwy wedle tradycji rodzinnej to jego chorągwie zdobył namioty Kara Mustafy. Po bitwie prowadził pościg za cofającą się armią turecką i jak pisał kronikarz, z pułkiem dwutysięcznym „tak dojeżdżali Turków..., że im aż ręce ustawali od rąbania nieprzyjaciela”) . Wziął wielu jeńców i zdobył ogromne łupy wojenne.
![Łosickie konie Waluś i Karina pasą się na łące nad Polinówką. Fot. Maciej Kobyliński 2008 r. Łosicka trawa](wiesci/2024/12_2_losicka_trawa.webp)
Oczywiście wątpiący zaraz powiedzą, że szarżujące na tureckie zastępy łosickie konie były kroplą w morzu pośród tych 20 tys. Wiedząc jednak, że były wypasione na wybornej, łosickiej trawie, możemy założyć, iż nie miały sobie równych w szybkości i sile, walnie przyczyniając się do zwycięstwa chrześcijan . Zresztą fakt, że król osobiście pofatygował się po nie do Łosic świadczy o tym, że nie były to pierwsze lepsze szkapy.
Pierwsza kawiarnia
![Znaczek z Jerzym Kulczyckim z filiżanką kawy w ręce z serii 'Ślady polskie w Europie', Poczta Polska, 2009 r. Znaczek z Jerzym Kulczyckim](wiesci/2024/12_2_znaczek_kulczycki.jpg)
Wróćmy teraz do Kulczyckiego. Po zakończeniu udanej odsieczy stał się prawdziwym bohaterem zarówno dla Polaków jak i mieszkańców Wiednia, którzy nagrodzili go sporą sumą pieniędzy i domem przy Leopoldstadt. Król Jan III Sobieski chcąc nagrodzić szpiega pozwolił mu wybrać dowolną zdobyczną rzecz. Ku zdziwieniu wszystkich Kulczycki nie zainteresował się workami ze złotem, czy drogimi tkaninami, ale wybrał 500 worków z „paszą dla wielbłądów”, jak powszechnie wtedy mniemano (miał szczęście, że nie wyrzucono ich wcześniej). Były to worki z kawą. Kara Mustafa oczywiście kawą wielbłądów nie karmił, tylko czarny napój dostawali jego żołnierze dla podtrzymania kondycji. Cesarz Leopold obdarzył Kulczyckiego dodatkowo tytułem cesarskiego tłumacza języka tureckiego, a także zwolnieniem z podatków na 20 lat.
![Nadanie Kulczyckiemu przez Cesarza Leopolda I przywileju prowadzenia kawiarni, koperta Poczty Polskiej z serii 'Ślady polskie w Europie', 2009 r. Koperta z Jerzym Kulczyckim](wiesci/2024/12_2_koperta_kulczycki.jpg)
Kulczycki z worków wypełnionych ziarnem kawy zrobił użytek i otworzył pierwszą wiedeńską kawiarnie przy ul. Domgasse 6. Początkowo gorzki napój nie zyskał uznania. Los się odmienił, gdy zaczął osładzać kawę miodem i mlekiem. Stając się jednocześnie twórcą kawy z mlekiem. Niektórzy nawet podają, że Kulczycki podawał kawę paradując w stroju tureckim rozdając dodatkowo ciasteczka w kształcie półksiężyców. Tak, tak - to był pierwowzór dzisiejszych croissantów. Kto dzisiaj wie, że wymyślił je polski szlachcic?
!['Wnętrze kawiarni w Wiedniu, Austria' 'Interieur d'un cafe a Vienne, Autriche' - obraz anonimowy, ok. 1900 r. Dom pod niebieską butelką](wiesci/2024/12_2_pod_niebieska_butelka.webp)
Wkrótce po tym Kulczycki otworzył nową kawiarnię i to na samym Placu św. Stefana w „Domu Szlifierza”. Jego trzecim z kolei lokalem była słynna do dziś kawiarnia „Pod Błękitną Butelką” (Zur blauen Flasche).
Pamięć o Kulczyckim
![Pomnik Kulczyckiego, Wikimedia Commons, autor: Buchhändler. Pomnik Kulczyckiego](wiesci/2024/12_2_pomnik_kulczyckiego.jpg)
Kulczycki (po austyjacku Georg Franz Kolsitzky) zmarł w 1694 r. na gruźlicę, ale właściciele wiedeńskich kawiarni o nim nie zapomnieli. Wedle opisu Zygmunta Glogera mieli co roku w październiku urządzać „Kolschitzky Fest” dekorując w trakcie niego okna kawiarni portretem Kulczyckiego. Blisko 200 lat po bitwie, w 1862 r., nadano jednej z ulicy w Wiedniu imię Kulczyckiego (Kolschitzkygasse). Pamięć o naszym rodaku ciągle trwała, co udowodnił właściciel jednej z kawiarni przy skrzyżowaniu Favoritenstraße i Kolschitzkygasse wystawiając mu pomnik na rogu kamienicy. Po latach Wiedeń stał się światową stolicą kawiarni, a nasz rodak patronem tamtejszych kawiarzy. Obok katedry Św. Szczepana są one chyba najsłynniejszym symbolem tego miasta.
![Logo Julius Meinl. ogo Julius Meinl](wiesci/2024/12_2_julius_meinl_logo.png)
Do postaci cesarskiego posłańca odwołuje się austriacki Julius Meinl - producent i dystrybutor kawy premium. Oryginalne logo firmy zostało stworzone przez wiedeńskiego plakacistę Josefa Bindera w 1924 r. Poproszono go o stworzenie fikcyjnej postaci reprezentującej historię Kulczyckiego. Przedstawił on młodego mężczyznę w fezie, arabsko-tureckim nakryciu głowy w kształcie filcowego stożka z frędzlem.
![Logo Blue Bottle Coffee Company. Logo Blue Bottle Coffee Company](wiesci/2024/12_2_blue_bottle_logo.png)
Do kawiarni Kulczyckiego „Pod Błękitną Butelką” odwołuje się logo amerykańskiej firmy Blue Bottle Coffee Company.
Kawa w Rzeczpospolitej
![Tablica Kulczyckiego w Krakowie, Wikimedia Commons, autor: Mach240390. Tablica Kulczyckiego w Krakowie](wiesci/2024/12_2_tablica_kulczyckiego.webp)
Z Wiednia ziarno przybyło do Krakowa, choć pierwotnie uważano ten napój, mający korzenie arabskie, za szatańskie dzieło. Pierwsze kawiarnie powstały w Krakowie już w końcu XVII w. Prawdziwy sukces odniosły jednak, gdy do kawy zaczęto podawać ciastka. Na ziemiach polskich kawa stała się towarem luksusowym, serwowanym nie tylko na magnackich, ale w innych bogatych i zamożnych domach. Znalazła wielu amatorów, takich jak sam król Jan III Sobieski, ale i przeciwników, jak poeta Jan Andrzej Morsztyn. Oprócz walorów smakowych przypisywano jej również walory zdrowotne - jako znakomitego leku na choroby układu pokarmowego.
Upowszechnienie się kawy w polskich domach pokazywały specjalne serwisy wyrabiane w I połowie XVIII w. w manufakturach fajansu, a później również i porcelany w pobliskiej Białej Podlaskiej, Żółkwi czy Ćmielowie. Kawy nie pijano jedynie w szlacheckich rezydencjach czy mieszczańskich kamienicach - zaczęto również zakładać na wzór zachodnioeuropejski tzw. kafehauzy, które były właściwie pierwszymi polskimi kawiarniami.
![Kawiarnia Noworolskiego w krakowskich Sukiennicach, zdjęcie przedwojenne. Kawiarnia Noworolskiego](wiesci/2024/12_2_kawiarnia_noworolskiego.jpg)
Znaną postacią w polskim kawowym świecie był przybyły w 1908 r. do Krakowa ze Lwowa Jan Noworolski. Prowadził ekskluzywną kawiarnię w Sukiennicach. Lokal, przebudowany i wyposażany na wzór kawiarni wiedeńskich, ściągał wielu polityków, pisarzy i artystów. Kawiarnia była jedną z najnowocześniejszych w mieście i to tu zainstalowano pierwszy przywieziony z Wiednia ekspres ciśnieniowy. Krakowianie pokochali podawany u Noworolskiego wiedeński strudel jabłkowy, bardzo popularne były jajka po wiedeńsku, tort Pischingera czy tort Sachera. Później w ślady ojca poszedł syn Tadeusz, który po odbytej praktyce w rodzinnej firmie otworzył cukiernię przy ul. Świętokrzyskiej w Warszawie.
Wnioski końcowe
![Łosickie konie na 15-leciu Stajni Koni Polinów. Fot. 2016 r. 15 lat Stajni Polinów](wiesci/2024/12_2_15_lat_sk_polinow.jpg)
Jak odpowiemy na pytanie zawarte w tytule? Jaki był wpływ łosickich koni na spożycie kawy w monarchii Habsburgów w drugiej poł. XVII w.?
Cóż, jest więcej niż prawdopodobne (to nasze ulubione powiedzenie, jeśli chodzi o historię ), że łosickie wierzchowce miały kluczowy wpływ na pojawienie się kawy w Wiedniu, później w całym Cesarstwie Austriackim, a następnie w naszej części Europy. Gdyby nie ich szybkość, siła i niebywała inteligencja na nic zdałby się kunszt wojenny Jana III Sobieskiego, nie pomogłoby nawet męstwo starosty łosickiego Atanazego Miączyńskiego. Nic by najprawdopodobniej pod Wiedniem nie wskórali, a Kulczycki mimo licznych talentów i sprytu nie zdobyłby swoich kilkuset worków „paszy dla wielbłądów”. Jak potoczyłyby się wtedy losy kawowych ziaren i czy mielibyśmy dziś możliwość rozkoszowania się smakiem naszego ulubionego napoju? Śmiem wątpić
.
Pijąc więc swoją codzienną filiżankę kawy warto zadumać się nad chyżością łosickich wierzchowców szarżujących pod Wiedniem na tureckie zastępy. Gdyby nie one, pewnie musielibyśmy obejść się smakiem.
![Czas, aby pozwolić sobie na jeszcze jedną filiżankę. Kawa na Polinowie](wiesci/2024/12_2_polinow_i_kawa.webp)
Za oknem grudniowy wiatr szarpie gałęziami olszyn rosnącymi nad Polinówką. 'Pac, pac, pac' - pierwsze krople deszczu uderzają w szybę. A może to nie deszcz? Może to jakiś zabłąkany podmuch przywiał z powrotem do domu tętent kopyt łosickich koni z podwiedeńskich błoni? Szybko się ściemnia i ciężko powiedzieć... Tak czy inaczej to dobry powód, aby pozwolić sobie na jeszcze jedną filiżankę!