Dzieje majątków Chotycze i Toporów po II wojnie światowej
Chotycze
Po zakończeniu wojny ich majątek o powierzchni 539 hektarów, w tym gruntów ornych 263 ha, rozparcelowano, zabudowania gospodarcze, częściowo zniszczone podczas działań wojennych, rozebrali okoliczni rolnicy, a ocalałe budynki otrzymał Gminny Ośrodek Maszynowy, by w 1950 roku przekazać je Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej. Dwór wraz z 12-hektarowym terenem parkowym przejęła szkoła podstawowa.
Po wojnie majątek został rozparcelowany, a ośrodek o powierzchni ok. 12 ha przekazano szkole podstawowej, natomiast część gospodarczą przejął Gminny Ośrodek Maszynowy, a następnie ok. 1950 r. Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna w Chotyczach. W budynku szkolnym przeprowadzono w roku 1945 remont i w tym też czasie ówczesny nauczyciel z tej szkoły Roman Mikuszewski wyrzeźbił popiersie Kościuszki - ustawione dziś na samym[?] podjeździe. W czasie remontu wymieniono gontowe pokrycie dworu na dachówkę, która zresztą później została zastąpiona papą. W 1956 r. Spółdzielnia została rozwiązana, a zabudowania po niej przejęła GS.
W roku 1973 wybudowano nową szkołę, a do opuszczonego przez szkołę dworu wprowadzili się prywatni mieszkańcy. Około 1975 r. została reaktywowana RSP, która prowadzi do dziś (1983 r.) hodowlę trzody chlewnej i bydła oraz posiadała warsztaty i mieszalnię pasz.
Cały okres powojenny to postępująca dewastacja założenia. Różni właściciele nie tylko nie interesowali się stanem parku, ale także wznieśli w obrębie obiektu szereg zabudowań znacznie odbiegających od jego dawnego charakteru. Powstały zatem nowe budynki warsztatowe i magazynowe oraz mieszalnia pasz na terenie dawnej części gospodarczej. Poza tym wzniesiono kompleks zabudowań gospodarczych o funkcjach głównie hodowlanych, zlokalizowany na południowy-zachód od poprzedniego. Na miejscu dawnych czworaków również wzniesiono nowe budynki, a dalsze wznosi się w chwili obecnej.
W parku wskutek braku konserwacji zanikła większość starych dróg, a zamiast nich pojawiały się wyjeżdżone nowe drogi lub wydeptane ścieżki. Wypadła duża część starych drzew, pojawiły się liczne zarośla i laski. Stary staw parkowy (położony na zachód od alei wiodącej do dworu od północy) częściowo wysechł, a częściowo zarósł szuwarami. Wycięto sad i rozebrano ogrodzenia, zanikł podjazd i zdewastowane zostały trawniki. Pojawiły się natomiast nowe zabudowania drewniane (na północ od dworu oraz we wschodniej części parku) i ogródki warzywne (na północ od dawnego podjazdu). Posadzono jedynie niewielką ilość drzew ozdobnych (co należy zawdzięczać szkole) oraz posadzono żywopłot przed dworem i tam też ustawiono popiersie Kościuszki. Sam dwór jest w chwili obecnej skrajnie zdewastowany i grozi zawaleniem".
Chotycze w XXI wieku
Dopiero na początku XXI wieku coś zaczęło zmieniać się na lepsze, przynajmniej jeśli chodzi o kondycję chylącego się ku zawaleniu dworu: majątek - do niedawna znajdujący się w rękach Urzędu Miasta i Gminy Łosice - został wystawiony ostatnio na sprzedaż, o czym informują nas krótkie wzmianki z "Tygodnika Siedleckiego" (zamieszczone obok).
Prawo pierwokupu posiadali jednak byli właściciele lub spadkobiercy obiektu, ale w tym czasie, według władz Łosic, sprawy formalne dotyczące spraw spadkowych nie były jeszcze w pełni uregulowane. Jako że ewentualni spadkobiercy nie zgłosili się do zakupu, zgodnie z obowiązującym prawem - w listopadzie 2004 r. - cały zespół dworski wraz z 11 hektarami przyległej ziemi (m.in. parkiem i stawami), został wystawiony na przetarg. Po licytacji - za niebagatelną sumę 270 tys. zł - przeszedł na własność nowych, prywatnych właścicieli. Takiej ceny nie spodziewały się nawet władze miasta, które nie kryły zresztą zaskoczenia. Nowy właściciel niezwłocznie zajął się generalnym remontem tego wspaniałego, aczkolwiek bardzo już zniszczonego budynku. 10 grudnia konserwator zabytków sporządził plan remontu całego obiektu, a 15 grudnia 2004 r. został podpisany akt notarialny. Mimo niezwłocznego podjęcia prac, oba skrzydła dworu musiały być rozebrane i postawione na nowo od fundamentów, odgruzowane zostały stare piwnice.
My również cieszymy się wraz z nowymi właścicielami, gdyż był to już zapewne już ostatni dzwonek dla tego pięknego miejsca.
Toporów po II wojnie światowej
Za czasów PRL-u
W 1950 roku Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna w Chotyczach. Cztery lata później zabudowania gospodarcze zostały sprzedane Powiatowemu Zarządowi Dróg na materiał do budowy dróg lokalnych. W 1956 r. park i część dawnych sadów Przejął Wydział Rolnictwa i Leśnictwa Powiatowej Rady Narodowej w Łosicach, aby ten obszar zamienić na las gospodarczy, a na jego obrzeżu urządził bażantarnię.
Po zakończeniu wojny dokonano ostatecznej parcelacji majątku. Około 1950 r. niesparcelowane resztki majątku przejęła Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna w Chotyczach, która nie była zainteresowana prawidłowym użytkowaniem obiektu. W roku 1954 RSP sprzedała zabudowania gospodarcze Toporowa Powiatowemu Zarządowi Dróg Lokalnych, które rozebrał je, a uzyskany materiał posłużył do budowy dróg.
Po likwidacji spółdzielni w 1956 r. tereny dawnych sadów i części gospodarczej zostały rozprzedane okolicznym rolnikom. Natomiast park i część dawnych sadów przejął Wydział Rolnictwa i Leśnictwa PWRN w Łosicach, który około 1961 r. urządził na południowy zachód od parku bażanciarnię. W tym czasie prowizorycznie zabezpieczono też dwór. Planowano przeprowadzenie remontu w latach 1975-77. Zgromadzono już nawet w tym celu odpowiedni materiał, jednak reforma administracyjna z 1975 r. i likwidacja powiatów plany te przekreśliła.
Bażanciarnię i park przekazano wtedy znów RSP w Chotyczach. Od tej pory zarówno w dworze jak i w parku nie dokonano żadnych prac remontowych. Wskutek tego wieloletniego zaniedbania zawalił się dach nad facjatą w środkowej części dworu a prawie cały park zarósł młodymi laskami. Już wcześniej zresztą Wydział Rolnictwa i Leśnictwa zasadził część wnętrz parkowych lasami i ogrodził park siatką.
Do chwili obecnej wypadła duża ilość starych drzew i zanikły wszystkie drogi parkowe, które nie były używane do dojazdów. Jedynie stawy użytkowane nadal jako rybne są jako tako utrzymane. Dawne użytkowe części założenia ulegały całkowitemu zniszczeniu".
I na tym kończą się informacje z tego niepełnego, aczkolwiek bezcennego źródła.
W późniejszych latach zmurszałe mury na powrót wypełnił oddech nadziei. Toporowski dwór tym razem miał sprawdzić się jako ośrodek kolonijny lubelskiego PKS. Realizacja planów rozpoczęła się na dobre, a jedną z pierwszych, widocznych tego oznak było pogłębienie i renowacja stawów wokół grobli i alei wjazdowej. No i to w zasadzie jedyne ślady po kolejnym zrywie, który po dekadach lat miał doprowadzić wreszcie to piękne miejsce do porządku...
Należałoby jeszcze dodać, iż w latach 1975-1998 miejscowość Toporów położona była w województwie bialskopodlaskim - gminie Łosice, a z pierwszym dniem stycznia 1999 r. został objęta przez powiat łosicki w województwie mazowieckim, gdzie leży do dziś.
Klątwa wisząca nad dworem, czyli tragiczny przełom wieków
Światełko w tunelu...?
Majątek powitał XXI wiek w iście opłakanym stanie. Najnowsze dzieje majątku zebraliśmy m.in. na podstawie informacji Burmistrza Miasta i Gminy Łosice.
Na podstawie decyzji Wojewody Bialskopodlaskiego z 1992 r. prawnym właścicielem zespołu dworsko-parkowego w Toporowie jest Gmina Łosice. Wg dokumentacji całość stanowi działkę nr 287/1 o powierzchni 8,15 ha, a dla nieruchomości prowadzona jest księga wieczysta nr 6965Ł (dawniej 55985). Teren zespołu dworsko-parkowego objęty jest ochroną konserwatorską, niestety jak wiemy - tylko wirtualnie. Zgodnie z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego miasta i gminy, przedmiotowa nieruchomość przeznaczona jest pod zieleń parkową z zespołem zabytkowym, wpisanym do rejestru zabytków.
Po 10 latach dewastacji w rękach kolejnego "bezpańskiego" właściciela, w kwietniu 2002 r. Rada Miasta i Gminy Łosice zadecydowała o zbyciu dworu wraz z parkiem na rzecz poprzednich właścicieli lub ich spadkobierców, a w przypadku nieskorzystania przez nich z prawa pierwokupu - w drodze przetargu nieograniczonego. We wrześniu 2002 r. Zarząd Miasta i Gminy Łosice ogłosił wykaz nieruchomości przeznaczonej do zbycia i jednocześnie zawiadomił spadkobierców właścicieli nieruchomości.
...nie, to tylko pociąg!
Jeszcze w listopadzie tego samego roku na drodze do pozbycia się przez gminę niszczejącej nieruchomości zaczęły się jednak pojawiać kolejne schody. Jeden ze spadkobierców i prawowitych właścicieli - p. Wanda Milczarek z d. Winnicka - wniosła bowiem do Burmistrza Miasta i Gminy Łosice o dokonanie zwrotu przedmiotowej nieruchomości, jak również o wstrzymanie wszelkich działań zmierzających do jej sprzedaży do czasu prawomocnego zakończenia sprawy w przedmiocie zwrotu, powołując się na przepis art. 34 ust. 3 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o gospodarce nieruchomościami (Dz. U. 2004.261.2603 ze zm.), na podstawie którego "Zbycie nieruchomości nie może nastąpić, jeżeli toczy się postępowanie administracyjne dotyczące prawidłowości nabycia nieruchomości przez Skarb Państwa lub jednostkę samorządu terytorialnego".
Przedmiotowy wniosek został przekazany zgodnie z właściwością do Starosty Łosickiego, który jeszcze w grudniu 2002 r. stosownym pismem zwrócił się z kolei do Wojewody Mazowieckiego, jako organu nadzorującego Miasto i Gminę Łosice. W maju 2004 r. wojewoda stosowną decyzją uznał, że nieruchomość ziemska p.n. Toporów podlega działaniu art. 2 ust. 1 lit. e dekretu z dnia 06 września 1944 r. o przeprowadzeniu reformy rolnej i z mocy samego prawa przechodzi na własność Państwa. Odmówił także wyłączenia spod działania ww. przepisu zespołu dworsko-parkowego, wchodzącego w skład przedmiotowej nieruchomości.
Od powyższej decyzji wpłynęło odwołanie do Ministra Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, który w lipcu 2006 r. (już jako Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi) nie podzielił zdania wojewody i uchylił zaskarżoną decyzję w całości, przekazując sprawę do ponownego rozpatrzenia organowi I instancji. W obliczu takiego obrotu sprawy Wojewoda Mazowiecki postanowieniem z dnia 30.03.2007 r. zawiesił z urzędu postępowanie administracyjne do czasu ustalenia spadkobierców po Leonie Wereszczyńskim, lokując sprawę w martwym punkcie.
Z kolei konserwator zabytków obawiając się całkowitego rozpadu budynku, wielokrotnie już naciskał gminę by sprzedała posiadłość prywatnym inwestorom lub pokryła koszty odrestaurowania zabytku. Na to jednak samorząd musiałaby (wg danych z 2007 r.) wyłożyć jakieś 1,5 mln. zł, co od początku wydawało się mało prawdopodobne.
W maju 2008 r. Burmistrz Miasta i Gminy Łosice przesłał do Wojewody Mazowieckiego kolejny wniosek dotyczący podjęcia postępowania administracyjnego na wniosek p. Wandy Milczarek, którego jednak podjęcia już na początku czerwca wojewoda jednak odmówił, na co burmistrz złożył zażalenie do Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Te jednak do tej pory (luty 2009 r.) pozostaje bez odpowiedzi. Wygląda zatem na to, że kolejna próba wznowienia postępowania administracyjnego w tej sprawie okazała się bezskuteczna.
Jak więc widzimy, sprawa podzieliła los wielu innych z tamtego okresu, które często ciągnąc się latami osiadają w końcu w martwym punkcie. Kolejne decyzje, odwołania i postanowienia poszczególnych szczebli władzy samorządowej i rządowej unieruchomiły sprawę na długie lata, nie przynosząc długo oczekiwanego rozwiązania. Na dodatek wszystko wskazuje na to, że gmina jeszcze przez kilkadziesiąt lat nie pozbędzie się kłopotliwego majątku, zagarniętego niegdyś bezprawnie przez władzę ludową. W tym przypadku oprócz problematyki ustawowej, sprawę utrudnia także problem z ustaleniem ewentualnych spadkobierców nieruchomości. Ponoć pozostali przebywają obecnie w Nowej Zelandii, choć mimo prób nie udało się ich ustalić. To wszystko w połączeniu z mglistymi przepisami prawa tworzy mieszankę wprost piorunującą, z pewnością nie służącą niszczejącemu z dnia na dzień kompleksowi.
Ostatnia deska ratunku i powrót do korzeni
W obliczu takiego obrotu sprawy i braku możliwości zbycia kłopotliwej nieruchomości, w listopadzie 2008 r. Gmina Łosice uchylając uchwałę z 2002 r. o zbyciu nieruchomości, podjęła jednocześnie kolejną, tym razem o jej wydzierżawieniu na okres 20 lat, przy czym w lutym 2009 r. przedłużyła ten okres do 29 lat. Jak podkreślał burmistrz, to jedyna sposób przed uratowaniem zabytku przed całkowitym zniszczeniem. I tak na przełomie maja i czerwca 2009 r. został ogłoszony przetarg, rozstrzygnięty 13 czerwca z wynikiem pozytywnym. Przyszłym dzierżawcą obiektu okazał się zostać jeden z potomków dawnych właścicieli - p. Tomasz Wężyk, który zresztą jako jedyny stawił się do przetargu.
A jednak kolejny pociąg?
Jak jednak dowiadujemy się z późniejszych relacji, dotychczas umowy nie podpisano. Przyszły dzierżawca domaga się bowiem (i słusznie) nowych warunków. Chodzi o możliwość pierwokupu posiadłości oraz - w przypadku kupna nieruchomości - odliczenia od jej ceny poniesionych przez niego kosztów remontów. Rada Miasta i Gminy Łosice nie zaakceptowała jednak nowych warunków i sprawa po raz kolejny zawisła w próżni. Negatywną opinię w tym zakresie wydał prawnik.
Przy obecnym stanie materialno-prawnym sprzedaż majątku lub oddanie go w dzierżawę z prawem pierwokupu nie jest bowiem możliwe nawet po uregulowaniu jego stanu prawnego. Gminie pozostaje jedynie sprzedaż nieruchomości w drodze przetargu, co skutecznie odstrasza dzierżawcę od jakichkolwiek inwestycji w ten zabytek. W dalszym ciągu pod znakiem zapytania stoi także wznowienie zawieszonego z urzędu postępowania administracyjnego, dotyczącego ustalenia spadkobierców dworu. co może jeszcze bardziej skomplikować i tak już zagmatwaną sprawę.
Jako że wszystko ugrzęzło na dobre, a raczej na złe - budynek jak niszczał, tak niszczeje nadal, a park i stawy zarastają dziką roślinnością. Miejmy tylko nadzieję, że ten zabytkowy, przesiąknięty historią kompleks nie podzieli losu pięknego dworu w Mordach, który nawet odzyskany przez byłą właścicielkę w dalszym ciągu nie doczekał się jakiejkolwiek opieki. W tym miejscu na myśl cisną się także losy Polinowa i innych historycznych miejsc naszego malowniczego Podlasia, dla których to nie żadne wojny, ale właśnie czasy Polski Ludowej okazały się największym przekleństwem, często czyniąc ogromne, czasem nieodwracalne już szkody. Niestety, oprócz chlubnych wyjątków, w wielu przypadkach agonia tych obiektów trwa do dziś...
Oczywiście dalsze losy majątku Toporów będziemy śledzić z zapartym tchem i na bieżąco dzielić się nimi z naszymi Czytelnikami.
Bibliografia:
- "Kronika rodzinna". Władysław Wężyk; Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1987.
- "Akty izdavaemye Vilenskoju Arche o graficeskoju Kommisieju" tom XVI, Jurentari imienij XVI stolatija, Vilna 1887; Inwentarz dóbr Woźniki, 13 X 1591 r., s. 407-408.
- "Historyczny zarys Kościoła Prawosławnego od zarania dziejów do chwili obecnej na terenie województwa Białostockiego". G. Gosna; Wiadomości Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego, 1978 r., z. 3-4, s. 58.
- "Akta Hipoteki 1147". Władysław Wężyk; księga hipoteczna dóbr Chotycze, gdzie zaznaczono w 1897 r. obowiązek dostarczania przez właścicieli dóbr Chotycze 30 fur drzewa opałowego corocznego na rzecz proboszcza cerkwi unickiej w Chotyczach.
- "Słownik geograficzny Królestwa Polskiego". t. I, W-wa 1880, s. 640, hasło Chotycze, t. XII, Warszawa 1892, s. 399, hasło Toporów.
- "Małe Ojczyzny. Zbiór wspomnień ogrodników, pszczelarzy i ich sympatyków. Część II - region łosicki". Edward Podniesiński; Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Łosickiej, Siedlce 2005.