Fragment z historii miejscowości Siedliszcze
(...)Od końca XVII wieku Siedliszcze przeszło w ręce magnackiej rodziny Rzewuskich, którzy utrzymywali tu chorągiew husarską. Po Michale Rzewuskim miejscowość tę otrzymuje Stanisław Mateusz Rzewuski, od 1706 roku hetman polny, a od 1726 roku hetman wielki koronny. Po jego śmierci dobra siedliskie w roku 1728 przechodzą na własność jego syna Wacława, który w 1752 został hetmanem polnym, a w latach 1773-1774 był hetmanem wielkim. Wacław Rzewuski znany jest także w historii jako poeta i dramatopisarz.
W roku 1758 sprzedał on Siedliszcze pułkownikowi husarii stacjonującej w jego posiadłości, Wojciechowi Węglińskiemu, staroście długoleńskiemu, ostatniemu kasztelanowi chełmskiemu, który jeszcze przed kupnem administrował majątkiem hetmana. Pułkownik Wojciech Wegliński wystawił tu nowy dwór.
W dwa lata po nabyciu tu majętności, tzn. w roku 1760, Wojciech Węgliński otrzymał od przedostatniego króla Polski Augusta II Sasa, przywilej lokacyjny, podnoszący Siedliszcze do rangi miasta. Była to druga lokacja miasta, powtórzenie pierwszej z 1548 roku z nowymi przywilejami.
Wtedy też rozpoczynają się stuletnie dzieje związku rodziny Węglińskich z tymi terenami. Po otrzymaniu praw miejskich wzrosła znacznie rola Siedliszcza, chociaż i bez tego była ona niemała, skoro stacjonował tu pułk husarski hetmana. Wspomniany przywilej lokacyjny został wydany 26 stycznia 1760 roku w Warszawie. Podkreślał on znaczenie kasztelana chełmskiego i zarazem pułkownika chorągwi husarskiej stwierdzając "znaczne jego w Rzeczypospolitej zasługi i odważne przeciwko nieprzyjacielowi przy statecznej nam wierności akcje". Musiał zatem nowy właściciel Siedliszcza być cenionym pułkownikiem. Wcześniej był on zwolennikiem króla Stanisława Leszczyńskiego, przeciwnikiem Augusta III, z którym później pogodził się. Nowe miasto otrzymało prawa do odbywania targów w każdą niedzielę oraz przywilej czterech jarmarków rocznie, w tym dwóch dwutygodniowych.
Pułkownik Wojciech Węgliński pełnił swoje funkcje do samej śmierci tj. 1787 roku. W późniejszych latach dawne stajnie kawaleryjskie synowie pułkownika, Antoni i Wojciech Węgliński zamienili na obory, rozwijając hodowlę krów. W 1799 roku syn pułkownika Antoni Leopold Węgliński zainicjował zmianę nazwy Siedliszcze na Węglin, lecz nowa nazwa nie utrzymała się. Ocalałe szczątki dawnego archiwum wojskowego z Siedliszcza znajdują się obecnie w oddziale rękopisów biblioteki Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Wrocławiu. Znamiennym jest, że Siedliszcze wzorem średniowiecznych miast posiada plac rynkowy, co wiąże się z lokacją w 1760 roku. W roku 1764 nowy właściciel Siedliszcza zbudował tu kościół greckokatolicki (kościół spłonął wraz z całym miasteczkiem w 1882 roku).
Ze sztambucha Zofii Węglińskiej zachował się rysunek dworu siedliskiego z roku 1847 i fragment romantycznej altany ogrodowej oraz postacie ówczesnych jego mieszkańców.
Dwór Węglińskich w ubiegłym stuleciu promieniował swą postępowością na 6 okolic, stąd szeroko rozchodziła się myśl patriotyczna.
Kontakt z nimi utrzymywali rewolucyjni demokraci połowy XIX wieku: Henryk Kamieński i Edward Dembowski, oraz poeta Wincenty Pol - bawiąc kilkakrotnie w Siedliszczu.
W dworze Węglińskiego utworzony był szpital powstańczy.
Według zachowanej tradycji, postępowa rodzina Węgleńskich uwłaszczyła swoich chłopów zgodnie z Manifestem Rządu Powstańczego, a na jego skarb narodowy oddała wszystkie swoje srebra domowe, tak, że później przez długie lata - jak opowiadano w okolicy - we dworze w Siedliszczu jadano drewnianymi łyżkami.
Ostatni z męskich potomków tej rodziny - były poseł na sejm Królestwa Polskiego - Wojciech Węgliński zmarł w 1864 roku, pozostawiając pięć córek. Najmłodsza z nich - Emilia, szczególnie troskliwie pielęgnowała rannych powstańców. Oto znamienne słowa uznania dla jej trudu i poświęcenia zawarte we wspomnieniach pośmiertnych, drukowanych w Krośnie w czerwcu 1895 roku: "w smutnych latach 1863, 1864 obszerny dwór swój Siedliszcze oddała dla rannych i z pomocą dr Wysockiego i zakonnicy siostry Ewy, pielęgnowała z całym poświęceniem swych młodych lat, swego zdrowia i mienia nieszczęśliwych, wspomagając ich los, gdy uleczeni opuszczali szpital. Przesyłała skompromitowanych do Galicji...".
(...)