I Konny Rajd w Poszukiwaniu Zakopanej Broni 2016 r.
15 lat Stajni Koni Polinów
110 lat Rodu Kobylińskich na Polinowie
610 lat Polinowa
No tak, jeśli miałbym się tłumaczyć, z jakiż to powodów do tej pory nie pojawiła się relacja z tytułowego wydarzenia, to chyba zacząłbym tak:
z tym zapałem to jest dokładnie tak, jak z pogodą na świętego Hieronima – czasem jest, a czasem jej po prostu nima… Tako i w tym przypadku nieco go zabrakło, bowiem po zweryfikowaniu ostatniej daty edycji tego pliku, ku mojemu zaskoczeniu ukazała się data… 15 czerwca 2016 roku… Niemniej takie powroty mają i swoje dobre strony, gdyż uzupełniając te spisane pospiesznie ponad 8,5 roku temu sprawozdanie, z radością można powrócić do minionych chwil. No dobra, koniec tego pierdzielenia, po prostu dostało mi się od kilku osób (w tym ze strony braci konnej) za brak zdjęć z tego wydarzenia, więc w te pędy wziąłem się za robotę! (Niestety w moim przypadku zwrot „w te pędy” pozostaje pojęciem nader subiektywnym i mającym w mym słowniku zgoła odmienne od powszechnie przyjętego znaczenie, jak wiele innych rzeczy zresztą…).
Jako że najtrudniejsze już za nami, a wstęp w zasadzie już się dokonał, dalej idźmy już zgodnie z obranym harmonogramem. Tak tak, to nie pomyłka, za nami siódma już oficjalna impreza z cyklu spotkań rodzinno-konnych. Na początek, standardowo już, należałoby przytoczyć plan całego tego zamieszania:
- 14.00 powitanie jeźdźców wracających z wyprawy w poszukiwaniu zakopanej broni
- Pokaz jazdy konnej w historycznych mundurach
- Krótki referacik „Historia Polinowa” i 15 lat S.K. Polinów
- Wręczenie flo i pamiątkowych dyplomów
- Odsłonięcie pamiątkowej tablicy
- Biesiada, spotkania towarzyskie, śpiewanki, wspominki oraz zabawa dokąd sił wystarczy
Jak przy każdej takiej okazji, stajnię ozdabiał wielki baner z napisem informującym o przyczynie całego tego zamieszania, tym razem jednak w specjalnej szacie, godnej okrągłej rocznicy. Jego centrum wypełniało bowiem ogromne, kolorowe zdjęcie grupowe uczestników otwarcia stajni sprzed... 15 laty! Niestety – jak obliczył wuj Jan, nie było już wśród nas pięciu osób z tamtego szanownego grona… Oprócz I Konnego Rajdu w Poszukiwaniu Zakopanej Broni oraz 15 lat S.K. Polinów, pozostałymi jubileuszami obchodzonymi tego dnia było 110 lat Rodu Kobylińskich na Polinowie oraz przyjęte umownie 610 lat istnienia majątku. Ufff, sporo tego!
Nowy folder...
Choć sam Wuj Jan zaczął przygotowania już jakieś pół roku wcześniej, ja jak zwykle również miałem sporo do zrobienia, niestety standardowo już zacząłem od wątków pobocznych... Dopiero na sam koniec przyszła pora na opracowanie i poskładanie folderu – tym gorzej dla mnie, gdyż ten tegoroczny znacznie różnił się od poprzednich, zatem trzeba go było stworzyć od podstaw. Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym ograniczył się do prostego skopiowania kilku zdań o historii z naszego serwisu. O nieeee, to byłoby zbyt proste! I tak, przygnieciony kompletną pustką w głowie i brakiem jakiegokolwiek nawet szkicu, począłem grzebanie w księgach hipotecznych, historycznych źródłach i innych materiałach, próbując jakoś to wszystko uszeregować. To niewątpliwie kolejna „wartość dodana” całej imprezy, choć niestety okupiłem to później sromotnie, kończąc skład ostatniego dnia o 5.30 na ranem... Wtedy to chyba pierwszy raz miałem okazję przekonać się na własne uszy, jak rozpraszające potrafi być wszelakie świergolące ptactwo za oknem, drące gardła w niebogłosy akurat wtedy, gdy człowiek potrzebuje maksymalnego skupienia. Na dodatek wschodzące słońce nieznośne praży w monitor już od 5:00 nad ranem… Z czasem jednak wszystko zaczęło się układać prawie że „samo”. Niestety godzina snu musiała mi wystarczyć w tych ostatnich dniach maratonu, ale po niekończących się poprawkach tekstu i zdjęć wreszcie udało mi się spiąć wszystko na czas i z samego rana wysłać materiały do drukarni.
...i pozostałe przygotowania
Przy okazji festyn był też okazją do mobilizacji i ukończenia kilku innych przedsięwzięć: zmotywowany końcowym terminem zakończyłem w końcu kolejną aranżację wyremontowanego spichlerza, utorowałem wreszcie ścieżkę zdrowia w pobliskim dzikim parku, oznakowałem kolejny pomnik przyrody (tym razem był to piękny okaz dzikiego bzu przy wjeździe na Polinów), ogarnąłem Kryptę. Oczywiście to nie koniec przedsięwzięć, ale nareszcie z grubsza udało się ogarnąć większość atrakcji Polinowa. Tym bardziej, że to zapewne największa, choć niejedyna impreza w tym roku i taka motywacja była jak najbardziej wskazana. Po tym przydługim wstępie pora jednak wreszcie przejść do właściwej imprezy.
11 czerwca 2016 r.
Wyprawa w poszukiwaniu zakopanej broni
Przyczepy z końmi ustawiły się kolejno na świeżo skoszonej łące, skąd po krótkiej rozgrzewce, bez zbędnych ceregieli, jeźdźcy wyruszyli w dalszą drogę – na wschód. Po dłuższym czasie, spędzonym przez nas głównie na przywitaniach stale napływających gości, na powrót powitaliśmy powracającą od strony łosickiego lasu wyprawę. Jako że jednak jej celem było poszukiwanie zakopanej broni, wstyd było wrócić z pustymi rękami! Na szczęście przy wsparciu kilku wskazówek umieszczonych w terenie, broń szczęśliwie się odnalazła. A była nią piękna szabla, wykonana specjalnie na tę okazję. Co zrozumiałe, przy tym punkcie programu obowiązywały wygodniejsze mundury Konnej Straży Ochrony Przyrody i Tradycji, zaś na te z dawniejszej epoki miał jeszcze przyjść dziś czas.
Po zakończeniu rajdu można było wreszcie śmiało wskoczyć w coś wygodniejszego, a więc długie, szlacheckie sukmany, bogato zdobione suknie i czapy z bażancimi czy pawimi piórami. Pogoda na całe szczęście nie dała powodów do narzekania: dzięki lekkiemu ochłodzeniu nie było przesadnie gorąco, a nasi statyści nie rozpuścili się pod warstwami barwnych strojów z epoki. Na dodatek dosyć silny wiatr nie tylko chłodził uczestników, ale też malowniczo rozprostowywał liczne godła, flagi i proporce. Podczas gdy jazda konna szykowała się do pokazów, kolejne powitania trwały w najlepsze. Przy stole można było zaopatrzyć się w okolicznościowy, jeszcze pachnący drukarnią folder, przejrzeć 15-letnią kronikę stajni, a na ścianie wiekowej stodoły podziwiać archiwalne zdjęcia z Łosic i okolic.
Pokaz jazdy konnej w historycznych mundurach, kilka słów o Historia Polinowa i 15 lat S.K. Polinów, wręczenie flo i pamiątkowych dyplomów
Po zgromadzeniu całej gawiedzi na głównym placu, przyszła wreszcie pora na przedstawienie uczestników parady, oczywiście do spółki z ich wierzchowcami. Niosące się po całej okolicy wystrzały z armaty nie tylko płoszyły okoliczne ptactwo, ale dodając podniosłości całemu wydarzeniu, dały też znak do rozpoczęcia korowodu. A trzeba przyznać, że pokaz jazdy konnej w historycznych mundurach wyglądał naprawdę podniośle! Postacie z epoki na swych lśniących wierzchowcach zataczały kolejne okręgi, prezentując przy tym kolejne rodzaje konnego chodu. Warto też dodać, że wiele z nich wyposażonych było w prawdziwą broń - zarówno tę z dawnych epok, jak i bardziej współczesną. I tak oto, ku uciesze licznie zgromadzonej widowni, kilkusetletni bruk jak za dawnych lat począł drżeć pod kopytami końskich kopyt. Kiedy ów przebarwny, 14-konny korowód zakończył prezentację swych wdzięków, przyszedł czas na krótki referat o historii Polinowa oraz 15 latach od otwarcia S.K. Polinów, cokolwiek miałby ten skrót oznaczać, który wygłosił nasz ojciec Jacek. Jak na jubileusz przystało, nie zabrakło też gratulacji i licznych upominków dla Gospodarzy. Tę część imprezy zakończyło wręczenie jeźdźcom flo oraz pamiątkowych dyplomów.
Odsłonięcie pamiątkowej tablicy
Kolejnym punktem programu było odsłonięcie pamiątkowej, granitowej tablicy, poświęconej stałemu bywalcowi stajni oraz gwoździowi programu podobnych imprez – a mianowicie koniowi Walkowi. Napis na niej brzmi:
„WSPANIAŁEMU KONIOWI O IMIENIU WALEK za wierną służbę na Polinowie w latach 2001-2016”
Hanna i Jan Kobylińscy
Polinów 11.06.2016
Odsłonięcia tablicy dokonywał sam organizator przy pomocy swoich wnuczków – Małgosi i niespełna 3-letniego Stasia, również odzianych w epokowe szaty.
Biesiada, spotkania towarzyskie i śpiewanki
„Biesiada, spotkania towarzyskie, śpiewanki, wspominki oraz zabawa dokąd sił wystarczy” zwieńczyły dzieła, przy czym zaznaczyć trzeba, że do powyższych celów dostępne były nawet śpiewniki! W akompaniamencie skrzypka, akordeonisty, a nawet gitarzysty, przechadzających się między stołami w pięknych kontuszach, trwały ożywione rozmowy, lały się złociste, jak i mocniejsze trunki, krajało mięsiwo. Pierwsze pary wyległy też na trawiasty parkiet. Grille i inne urządzenia przygotowujące gorące posiłki działały pełną parą, zapraszając gości apetycznymi zapachami rozniecanymi wokół. Jak przystało na gospodarza, ten przechadzał się między gośćmi, ucinając sobie z nimi okazjonalne pogawędki. Trzeba powiedzieć, że rodzina naprawdę dopisała, dzięki czemu co krok można było się natknąć na wielopokoleniowe dysputy. Pozostali goście również jak zwykle dopisali – wszak bez nich każda impreza byłaby kompletną klapą! W sumie doliczyć się można było około 200 głów! W międzyczasie można było także oczywiście odwiedzić Kryptę czy rodzinne muzeum w starym spichlerzu i cyknąć tam kilka pamiątkowych fotek.
Polonez i biesiady ciąg dalszy
O godzinie 17:00 przyszedł czas na kolejną niespodziankę, a więc polski taniec narodowy – Poloneza! A jako że ów „taniec polski”, zwany dawniej „dworskim”, tańczy się w polskim stroju narodowym (kontuszowym), nie inaczej było i na polinowskiej ziemi. Barwne postacie wirowały wokół biesiady dobre kilkanaście minut, co wyglądało doprawdy zjawiskowo! Na dodatek wcale nie był to koniec tańców, bowiem po zatoczeniu kilku okręgów korowód podzielił się na mniejsze grupki, które przy akompaniamencie krążących grajków kontynuowały swe radosne pląsy. Gwaru dodawały również coraz to bardziej ożywione rozmowy – zarówno te przy stołach, jak i w plenerze. I w tej oto właśnie sielankowej atmosferze upłynął wieczór, tego dnia trwający aż do samej ciemnej nocy!
Trzeba przyznać, że po latach doświadczeń w organizacji podobnych spotkań, tym razem wszystko odbyło się z wprost zegarmistrzowską precyzją, a organizacji całego przedsięwzięcia z całą pewnością można wystawić ocenę celującą! Brawo organizatorzy!
Film
Zapraszamy do obejrzenia własnoręcznie przygotowanego z tej okazji filmu:
